Ten film to porażka, totalna porażka, ale mimo wszystko warto go chyba obejrzeć. Nasłuchałem się samych najgorszych rzeczy o tym filmie i niestety wszystko się potwierdziło. A nie należę do osób które narzekają na wszystkie filmy które oglądają. Zawsze szukam plusów w nawet najbardziej dennych filmach. Na szczęście w Miami Vice są plusy, ale tym zajmę się na końcu. Generalnie spodziewałem się filmu lepszego pod każdym względem od "Bad Boys 2", myślałem że będzie tu mnóstwo akcji, humoru, doskonałych zdjęć, efektów i patentów. Spodziewałem się mocnych, zapadających w pamięć dialogów i scenariusza na najwyższym poziomie. Boże drogi, ale się rozczarowałem! "Bad Boys 2" nadal pozostaje jedym z najlepszych filmów sensacyjnych o policjantach - partnerach. Czemu "Miami Vice" nie nakręcił Michael Bay?? Mogę się założyć o swojego własnego członka, że Bay zrobiłby wybuchowy film akcji na ocenę conajmniej 7. Nie mogę pojąć dlaczego taki doskonały reżyser jak Mann tak bardzo spartolił ten film. Największe jego wady to brak akcji (ale nie nuda jak twierdzi większość), fatalne cyfrowe zdjęcia, które owszem czasem robią duże wrażenie (dalekie ujęcia lotnicze, morskie i na autostradzie) ale przy zwykłych scenach z aktorami psują film (no bez jaj ale sceny erotyczne wyglądają tu jak tanie porno z internetu!). W "28 Dni Później" nie drażniły mnie cyfrowe zdjęcia, tutaj drażnią i to bardzo. Czarno widzę przyszłość Hollywoood jak wszyscy przejdą na cyfrowe kręcenie. Kolejna rzecz która wywołuje moją złość to fatalne dialogi i brak głębi psychologicznej głównych bohaterów. Mimo tego podobały mi się postaci Crocketta i Tubbsa (zwłaszcza tego pierwszego). Z rzeczy bardzo fajnych wymieniłbym soundtrack, niektóre ujęcia o których już wcześniej napisałem oraz mimo wszystko fajny, mroczny klimat filmu, gdzieniegdzie czuć rękę Manna. Tym bardziej trafia mnie szlag bo zasadniczo fabuła jest ciekawa i mógł wyjść z tego solidny film sensacyjny. A wyszedł przeciętniak klasy B.
Plusy:
-Mroczny klimat
-Muzyka
-Piękna Li Gong (Isabella)
-Niektóre ujęcia
-Fabuła, a w zasadzie jej zarys
-Główni bohaterowie
Minusy:
-Brak akcji
-Brak głębi
-Płytkie dialogi
-Fatalne zdjęcia
-Żenująca strzelanina na końcu
-Nijakie zakończenie
Długo się zastanawiałem nad oceną i ostatecznie daję 4/10 czyli "poniżej oczekiwań". Mam nadzieję że była to jednorazowa wpadka Michaela i następny film zachwyci nas tak jak "Gorączka" czy "Zakładnik".
Sorry, ale jak dla mnie to BadBoys 2 to była absolutna klapa - bez ładu składu a co gorsza sensu. Poszukiwanie echa tego filmu w nowym obrazie Manna to jak dla mnie tęsknota za dennością. To już bardziej rozumiem tych co szukali porównań z serialem...
Michael Bay ? A kysz ! Kręci filmy tak prymitywne, tak grubo ciosane, tak łopatologiczne że szkoda gadać. Ładne opakowanie i nic w środku - ot co... Jeden jedyny wyjątek to Twierdza - film który jakimś cudem mu się udał - ale to było jeszcze zanim się chłopak na dobre rozkręcił.
Powiedz no jeszcze dlaczego w jednym miejscu piszesz "fabuła zasadniczo ciekawa" żeby parę wierszy dalej "brak akcji, brak głębi" - nie jest to czasem sprzeczne ? Poza tym dziwnie brzmi uwaga o "braku głębi" w tekscie kogoś komu marzy się Bay i jego filmidła - tutaj już jest zasadnicza sprzeczność...
Finałowa strzelanina, może i bywały lepsze - ale żeby od razu żenująca ? Płytkie dialogi ? Fatalne zdjęcia ? Dlaczego mi się zdaje że przesadzasz ?
Nie wiem jakie porno oglądasz - ale głowę (i nie tylko) daję na to że erotyczne sceny z MV nie mają z nim NIC wspólnego ;-)
Totalną porażką są tacy ludzie jak ty !!!! Jeśli dla ciebie Michael Bay to dobry reżyser a BBII to dobry film to dla ciebie jest już tylko jedna rada - przywiązać sobie ogromny kamień do szyi i utopić się w Wiśle! Człowieku czy ty masz wogóle blade pojęcie o tym filmie? Pewnie wogóle go nie oglądałeś skoro wypisujesz tak wierutne bzdury. Film Manna trzyma fason i jest o niebo lepszy od tak marnych produkcji jak Bad Boys II. Klimatem podobny troszkę do "Gorączki". Na pewno nie jest nastawiony na mnóstwo strzelanin itp. Pokazuje bardziej emocjonalne uwikłania policjantów a przede wszystkim ich niebezpieczną robotę. Ukazana jest ona moim zdaniem bardzo dobrze. Widać psychiczne obciążenia głównych bohaterów, to jak trudno oddzielić nieraz sprawy zawodowe od pracy. Jeśli chodzi o erotykę to powiem tak : człowieku czy ty wogóle widziałeś gołą kobietę ? wiesz jak wygląda normalny stosunek seksualny między mężczyną a kobietą? jeśli przyrównujesz to do taniego porno z internetu to z tobą jest naprawdę źle! Mann ukazał to w spoób jak najbardziej naturalny dla gatunku ludzkiego :-) bez narzucającej się wulgarności czy zbytniej patetyczności. "Żenująca strzelanina na końcu" - czy ty kiedykolwiek widziałeś jak naprawdę wyglądają strzały z broni palnej??? Moim zdaniem świetnei zrobione - pełen realizm a nie jakiś tam cyrk w stylu "Transportera". "myślałem że będzie tu mnóstwo akcji, humoru, doskonałych zdjęć, efektów i patentów" a może jeszcze do tego stadko rozbrykanych diabłów tasmańskich , kaczora donalda i frodo bagginsa z kompanią 7 krasnoludków w asyście czerwonego kapturka niesionego przez jasona X. Puknij się w łeb kolego. Nie masz wogóle pojęcia o czym piszesz i zaśmiecasz to miejsce psując swoją bezsensowną wypowiedzią opinię tego dobrego filmu.
Widzę że ten film ma swoich fanów którzy szybko reagują na negatywne opinie. Przy czym kolega Gregg wygląda na kulturalnego człowieka, a noxxxman stosuje taktykę "zgnoić gnoja który się ze mną nie zgadza".
Gregg --) Nie lubisz Baya, ja lubię, można mu wiele zarzucić ale jego filmy są efektowne i jest w nich dużo akcji. Szukając echa Bad Boys 2 w Miami Vice nie szukałem denności. Po obejrzeniu trailera MW spodziewałem się obejrzeć film dużo lepszy od BB2, w końcu Michael Mann to klasa sama w sobie. Myślałem że obejrzę coś jak BB2 ale głębsze, bardziej ambitne. Tak sobie myślałem do czego można by porównać MW i przypomniały mi się niskobudżetowe seriale na TVN czyli W11 i Detektyw :) Co do sprzeczności w moim poprzednim poście to po prostu nie jestem asem w pisaniu ale już wyjaśniam. Podobała mi się cała ta historyjka w MW, pomysł na film był dobry ale moim zdaniem powinni bardziej dopieścić scenariusz (np. nie wyjaśnia się co się stało z kretem w FBI). Wszystko mogło być lepsze w tym filmie. Mann to nie Bay i wymagałem od filmu więcej, dużo więcej.
"Finałowa strzelanina, może i bywały lepsze - ale żeby od razu żenująca ? Płytkie dialogi ? Fatalne zdjęcia ? Dlaczego mi się zdaje że przesadzasz ?"
Nie przesadzam. W amerykańskich serialach sensacyjnych widziałem dużo lepsze strzelaniny, ta była na poziomie W11, odgłosy broni brzmiały jak jakieś petardy czy inne cuda z odpustu. W jakiejś recenzji przeczytałem że "przynajmniej na końcu Mann zrobił ogromną jatkę niczym ta w Gorączce". Nie będę tego nawet komentował. I z tąd moje pytanie: co się stało z Mannem? Jak miał za mały budżet to nie powinien się brać za ten film.
noxxxman --) "Nie masz wogóle pojęcia o czym piszesz i zaśmiecasz to miejsce psując swoją bezsensowną wypowiedzią opinię tego dobrego filmu".
Dokładnie to samo mogę napisać pod twoim adresem. MW lepsze od BB2?? Zbliżone klimatem do Gorączki?? Widać psychiczne obciążenia głównych bohaterów?? Uśmiałem się. Co do gołej kobiety to owszem widziałem nie raz, ale co to ma do rzeczy? Całe kino się śmiało przy tych scenach bo wyglądają one jak tanie porno kręcone tanią kamerą cyfrową. Zwłaszcza scena w łazience. Rozumiem że film bardzo ci się podoba bo nie spodziewałeś się dobrego filmu sensacyjnego. W porządku.
Ty chyba naprawdę słabujesz na umyśle i nie chodzi mi o gnojenie kogokolwiek tylko stwierdzenie faktu. Porównywanie scen erotycznych z filmu Manna do taniego porno świadczy tylko o tym że nie masz pojęcia co to porno a co to erotyka. Film jest dobry po prostu i sam się broni. Jeśli wg ciebie dobry film sensacyjny polega na bezustannych pościgach, hektolitrowym rozlewie krwi, głupkowatym humorze no to wypada tylko współczuć. MW jest w porównaniu do BB2 jak Porshe do Trabanta choć i tym ostatnim da się jechać ale jakość jest nieporównywalna. Mann stopniuje napięcie i zgrabnie doprowadza do puenty i to właśnie jego wielki atut podczas gdy w innych produkcjach często puenty sensownej brak albo przechodzi ona bez echa.
Lemansky
Po pierwsze nie jestem wcale jakimś fanem tego filmu i wcale nie uważam go za jakieś tam skończone arcydzieło. Jak na Manna to film "zaledwie" dobry ale jak na sensację po prostu świetny. Tyle że u mnie na przykład jakość filmu sensacyjnego nie mierzy się w litrach krwi czy w ilości oraz efektowności wybuchów. To wszystko już było i zupełnie się przejadło - znacznie trudniej w tego typu kinie jest "wyczarować" odpowiedni klimat, jakąś choćby namiastkę oryginalności, coś takiego co "żre" i przyciąga uwagę nawet wtedy kiedy na ekranie pozornie nic się nie dzieje - a tak jest w tym przypadku. Te "nerwowe" nieco ujęcia tak wielu tu przeszkadzające są tylko jednym ze sposobów na osiągnięcie tego z góry zamierzonego efektu - efektu naturalności, realizmu. Podobnie ma się rzecz z "nieefektownością" strzelanin. Przecież nie wszystkie zdjęcia w filmie muszą wyglądać niczym widokówki tak samo jak nie wszystkie samochody muszą po jednym strzale wybuchać niczym bańki z nitrogliceryną. Czyżby tylko tego oczekiwano po dzisiejszym kinie sensacyjnym ? Z tego co tu czytam na tych stronach dochodzę do smutnego wniosku że tak. Dlatego tym bardziej podziwiam Manna że zrobił ten film właśnie tak a nie inaczej... Może się powtórzę ale dla mnie sam sposób przedstawienia tego epizodu z życia gliniarzy, bo tym był w gruncie rzeczy ten film EPIZODEM, czyli urywkiem wyjętym z większej całości, jego klimat, otoczka, cały ten "sos" w którym go przyrządzono, budzi najwyższy szacunek. Tu nawet sama akcja była jakby mniej ważna... Nasuwa mi się od razu porównanie z innym filmem Manna pt "Informator" - jakby wyglądał tamten obraz gdyby nie oryginalny i nieszablonowy sposób przedstawienia tamtej historii ? Przecież w gruncie rzeczy też nic takiego się tam nie działo na ekranie, przez większą część filmu bohater siedział i gadał, a to w biurze a to w samochodzie a to grał w golfa a to stał na brzegu morza. Jezus Maria, ktoś mógłby to przeczytać i stwierdzić tylko po tym że film był do kitu... Ale to jest już problem ludzi którzy drzemią w kinie i budzeni są tylko przez co niektóre głośniejsze eksplozje. Ja twierdzę że takie filmy jak Miami Vice zdarzają się w tym gatunku rzadko - a już przynajmniej to należałoby docenić... Pewnie Bay zrobiłby z tego film dla każdego - taki dla mamy taty babci i psa. Coś w stylu obejrzeć i za miesiąc nie pamiętać że w ogóle coś się zobaczyło - ot kolejny film między kolacją a pójściem nyny. Nie o to chyba w kinie chodzi. Mann zrobił obraz znacznie trudniejszy w odbiorze, w którym głosy rozchodzą się mniej więcej po połowie, nawet z przewagą tych krytycznych, obraz który nie u wszystkich zaskakuje ale jeśli już zaskoczy to na całego i w tych przypadkach będzie z pewnością pamiętany...
Ten film oceniam jako NIEPOROZUMIENIE. Ja tu nie poczułam nawet strzępków klimatu z mojego ukochanego serialu z dzieciństwa. Fabuła była przewidywalna do bólu, policjanci byli przerysowani i śmieszni wręcz, muzyka, hmmm... W serialu była znacznie lepsza, pomimo, że to były lata 80. kipiące kiczem. Może lepiej było zostawić akcję właśnie w tym okresie? No i Na Boga, Colin Farrell, co to miało być? I te wąsy, yh. Zlitujcie się. Kwestia dialogów na koniec. "Wiesz co mnie najbardziej wkurza?", "Co?", "To, że ona może umrzeć". Bez komentarza.
Ten film oceniam jako NIEPOROZUMIENIE. Ja tu nie poczułam nawet strzępków klimatu z mojego ukochanego serialu z dzieciństwa. Fabuła była przewidywalna do bólu, policjanci byli przerysowani i śmieszni wręcz, muzyka, hmmm... W serialu była znacznie lepsza, pomimo, że to były lata 80. kipiące kiczem. Może lepiej było zostawić akcję właśnie w tym okresie? No i Na Boga, Colin Farrell, co to miało być? I te wąsy, yh. Zlitujcie się. Kwestia dialogów na koniec. "Wiesz co mnie najbardziej wkurza?", "Co?", "To, że ona może umrzeć". Bez komentarza.