Pamiętam moje wrażenie po wyjściu z kina, mam film na DVD - kilkakrotnie do
niego wróciłem...
Ogólne wrażenie jest raczej pozytywne, jednak mam małe "ale" :) chodzi
mianowicie o tytuł i od razu zaznaczam, że pisze z perspektywy miłośnika
serialu z lat 80-tych. Sam tytuł daje do zrozumienia, że mamy się zetknąć z
mnóstwem nawiązań do serii (oczywiste jest, że o kontynuacji nie może być
mowy) jednak moim zdaniem poza Ferrari i karnacją Rico Tubbsa nawiązań tych
nie ma zbyt wiele, mi szczególnie nie pasowała postać grana przez Collina,
to jednak w tym momencie nie jest ważne...
Uważam, że film byłby odebrany w lepszy sposób, gdyby wyszedł pod innym
tytułem i zyskiwał widzów jako kolejny dramat sensacyjny, a nie zachęcając
ich znaną etykietą, która moim zdaniem spowodowała więcej krytyki niż
zachwytu...