Do oglądania filmu pdchodziłem mocno uprzedzony. Kiepskie recenzje na lewo i prawo, sam nie przepadam za Colliniem Farrellem. Zostałem jednak pozytywnie zaskoczony. Przez większość czasu, podczas oglądania filmu, czułem dziwny niepokój. Nastrój jest niesamowity. Miami Vice zachwyca także zdjęciami. Film nie powalił mnie na kolana. W dalszym ciągu za najlepszy film roku uważam V for Vendetta. Departed również, choć minimalnie podobał mi się bardziej. Z powodów sentymentalnyvh klasyfikacji nie podlega X-Men III. Teraz czekam na Casino Royale.