Dialogi ograniczone do minimum, gra kluczowych postaci ograniczona do "bycia" i wprawiania w zachwyt żeńską ( i nie tylko) widownię swoimi wspaniałymi wizerunkami, zdjęcia po prostu żenujące (większość z cyfrówek, z ręki i poprzez nieustanne drgania uniemożliwiające zorientowanie się w tym,co się tak na prawdę dzieje) i brak chociażby minimalnej dawki humoru...za plus mogę uznać oprawę muzyczną i wątek miłości skazane na niepowodzenie - I to ma być rozrywkowe kino akcji?Chyba dla mało, bardzo mało wymagających...
zapomniałem poprzeć moją opinię jakimś przykładem...Porównajmy "Miami Vice" i "Bad Boys" i już widzimy doskonale ile brakuje dziecku Michaela Manna...
Porównanie jak dla mnie nie trafne... Bad boys to jest bajka sensacyjna. W tym filmie przynajmniej samochody nie wybuchają po ostrzale, gdzie w "Bad boysach" pewnie i woda by wybuchła, nie mówiąc o niekończących się magazynkach, demolowaniu miast itd. Moim zdaniem tu większy nacisk położono na realizm. Jak dla mnie dobre kino, szczególnie jeśli lubiło się serial. A jeśli brakowało Ci humoru - idź na komedie. Pozdrawiam