Niekwestionowane zalety tego filmu to realizm scen walki (autentyczne efekty dźwiękowe, brak efekciarskiego ognia wsytrzeliwującego z luf, przeciwnicy nie wyskakują na linię ognia). Przede wszystkim w oczy rzuca się dobra rola Collina Farrela, który według mnie przebił w tej kreacji Dona Johnsona. Foxx wypadł na jego tle dość blado. Do tego porywająca muzyka, nowoczesna, choć nawiązująca stylsitycznie do niezapomnianych lat 80-tych, electro i dance. Nie ma tu na szczęście nawalanek i setek wybuchów oraz poscigów. Za to niezwykle dokładnie i ciekawie pokazany został sposób infiltracji nielegalnej organizacji narkotykowej. Dobrze napisane są dialogi. Szczególnie w sytuacjach, gdy bohaterowie nawiązują relacje z przestępcami. Każde słowo, każdy ruch musi być wyważony, jeżeli jeden element nie będzie pasował, może to oznaczać demistyfikację i szybką śmierć.
Film ma podobną kostrukcję jak Gorączka z 1995 roku. Mało scen akcji, duzo scen dialogowych. Mann stworzył pasjonujacy dramat z elementami akcji, czyli to, co potrafi najlepiej. No i jeszcze te Miami pokazane oczami kamery Manna... Coś pięknego..