Lubie Michael'a Mann'a.Lubie Colina Farrella.Po tych dwoch panach spowiedziewalem sie naprawde dobre mocnego kina z klimatem.Ale tym razem Michael Mann zawiodl mnie na calej lini.Miami Vive jest nudne, dlugie,zbyt mroczne.Byly momenty kiedy chcialem wyjsc z kina.Ale od wyjscia powstrzymywala mnie ciekawosc jak to wszystko sie zakonczny.A final i tak byl cienki.Mann przekombinowal tym razem.Widac ze probowal stworzyc nowy gatunek kina sensacyjnego,ale z marnym skutkiem.Daje 4/10