Widziałem sporo negatywnych kometarzy i moj do nich sie dołączy.
Po wyjsciu z kina poprostu zero emocji.
1. Obsada była by niezła gdyby nie ta "japonka - pani manager mafi"
2. Wyglad białego gliny bylby ok gdyby nie ten jego wasik ala lata 70 poprostu porazka.
3. Muzyka niestety bez kilku chwil muza była marna zreszta nie było co wstawiac bo bez akcji nie ma tez dobrej muzy.
4. Efekty jak juz sie cos działo a były to krótkie chwile to było dobrze
5. Fabuła 15 min akcji na starcie 20 min na koncu pozatym romansidlo erotyk itd. W filmie akcji/sensacji az 25 min scen łożkowych to przesada
6. Kilka zbednych lub niedokonczonych watków .... np. Szpicel w FBI tyle o nim gadano a na końcu nawet nie wyjasniono co i jak gdzie i po co poprostu zbedne gadanie w filmie
7. Mozna sie jeszcze czepiac i czepiac ... ponizej moich oczekiwan END
Hmm. No cóż, taki to już charakter tego filmu, podobny zresztą do serialu (w tym sensie). Należy rozumiec że jak w filmie nie zażynają się od początku do końca to jest beznadziejny. Aha świetny opis cyt. "ta japonka", "ten biały" itd można by sie czepiać i czepiać.
Jeśli szukasz emocji było sobie pornola puścić
zgadzam sie z zalozycielem tematu. film wg mnie za malo przejzysty.
I z jaka latwoscia policjanci wkrecili sie w biznes narkotykowy :/
naprawde nastawilem sie na cos dobrego, jedynie Colin Farrell nie zawiodl mnie swoja grą. pozdrawiam
'ta japonka - pani manager mafi' ja bym najpierw na twoim miejscu popatrzyła czy to japonka czy to chinka. To Gong Li, która jest chinką. I jest bardzo dobrą aktorką, a każdemu zdaża się zagrać w gorszym filmie... ;]
ta sama nota - 4/10. film akcji bez akcji. zrobiony na siłę. aktorzy bardzo chcieli być poważni, ale wyszło sztucznie, pretensjonalnie i rozwlekle. niedokończone wątki, zbędny sentymentalizm. tytuł powinien być inny, bo miami vice zupełnie do niego nie pasuje. gdyby nie znane nazwiska - powiedziałbym - ot solidny film akcji klasy B. a tak - niewypał klasy A. szkoda.