Wszystko mnie sie w Miescie prywatnym podoba obsada,klimat,dialogi jedego nie moge podarowac tworca ze zrobili ten film taki krotki.Mam kilka ulubionych tekstow z filmu ;
Nawet mnie nie spytasz gdzie ide?Gdzie idziesz? A huj cie to obchodzi.
Zeby sie zabawic trzeba kogos zabic
Jestes idiota od urodzenia czy ostatnio brales lekcje
Zdziwiony tu wszyscy wszystko wiedza.Nie wszyscy i nie wszystko.
Potwierdzam, film kozacki, z tym że dla ludzi znających dobrze klimaty uliczne. Fabuła i realizm to jego główne atuty bo samo wykonanie już nie powala.
Mi sie najbardziej podobały rozmowy Kiersznowskiego z Alim, typu:
'Coś tu u was śmierdzi
-Świętobliwość'
albo
'Jak leci?
-Jak dzi*ce w deszcz'
Ogolnie film slabiutki moim skromnym zdaniem
Pełne poparcie dla wypowiedzi powyżej, że film i dialogi dla ludzi znających klimaty uliczne. Zarzut, że co drugie słowo to przekleństwo jest idiotyczny, a jak niby mówi się na ulicy ...ę, ą ? A na pewno tak mówiło się w latach 90-tych (o czym zapewniam z racji wieku i doświadczenia) i nie na poziomie gimnazjum, a mojego osiedla z młodości, gdzie każdy chciał "błysnąć" chamskim dowcipem. Wykonanie aktorskie słabe, jak Linda pokazuje "gest Kozakiewicza" (dla niezorientowanych "taki chuj") robi to kompletnie anemicznie, bez jaj i przekonania. Reżyser realia znał, aktorzy zaś chyba z zza dobrych domów pochodzą i nie umieli się przemóc do autentyzmu (albo są za słabi). . Powinien być remake z dobrą obsadą. Film dobry, żadnego przerysowania nie ma.
Takich teraz pieknych filmow nam brakuje niestety robi sie komedie romantyczne w stylu Sniadanie do luzka
No, Kozłowski, Linda słabi aktorzy, bez jaj, nie nadawali się do takich ról...
Może wybierz lepszych, albo sam to zagraj.
Może wykonanie faktycznie nie powala, ale aktorzy dali radę, zagrali naturalnie. Jak oglądam ten film, za każdym razem mam wrażenie, że oni wszyscy są bydlakami, nie że grają bydlaków, ale są.
Miasto prywatne ma dobry klimat lat 90 i chęć wyjechania do USA jaka była w tamtym czasie moda emigrowania.
usmialem sie niezle na tym filmie, hah ale chyba w zamierzeniu rezysera nie miala byc to komedia, muzyka w klimacie ktory mi sie podoba takze dla mnie to jest jedynym plusem. z reszta jakby nie patrzec to najwazniejsze ze widz sie dobrze bawi na filmie wiec za to bym nie krytykowal go w ogole, z drugiej strony kiczowaty, niespojny, przerysowany
az tak rezyser chcial wzruszyc, zszkowac, nie wiem co jeszcze ze wyszla karykatura, pastisz wrecz
gdyby celem tworcy byl efekt taki jaki na mnie wywarl film to 10/10 w przeciwnym razie 0
i wstęp: "Waterloo to chuj, w porównaniu z tym co chłopcy po sobie zostawili" :D
film słabiutki a teksty na poziomie gimnazjum. To że w co drugim tekście jest przekleństwo, wcale nie świadczy o nim dobrze.
Plejada gwiazd gra w tym filmie a wyszedł taki gniot. Dobrze, że nie było tam Marka Kondrada i Gajosa dobrze to o nich świadczy.
Na poziomie gimazjum bo Skalskiemu o to chodzilo przeciez bohaterowie Miasta prywatnego pewnie nawet zawodowki nie skonczyli to mieli mowic jak osoby ktore maja z doktorat?
Primo - zdobyte przez nich wykształcenie implikowało poziom używanego słownictwa, Secundo - sądzić należy również, iż wyżej wymieniona relacja logiczna zachodzi pomiędzy tym w do kogo kierowali swe teksty na poziomie gimnazjalnym bohaterowie wymienionej fabuły. Wnioskować należy, że do osób o zgromadzonym podobnym zasobie empirycznych doświadczeń rzyciowych (to nie błąd, lecz dla laika niezrozumiała, wyrafinowana hiperbola od staropolskiego "rzyć"). Fakt, iż w przedmiotowym obrazie nie wystąpili Gajos i Kondrat, dobrze świadczy o rozsądku reżysera, bowiem niejaki Gajos kiedy używa w fabule "Psy" słowa sugerującego wątpliwe prowadzenie się matki, robi to tak nieporadnie, jakby miał z nim kontakt po raz pierwszy, zaś udawana "pasja" śmieszy. Kondrat (Marek) in concreto (bowiem zapewne nie jest mowa o jego wuju grającym w niemieckich gadzinówkach) nadaje się do wiarygodnego odtwarzania roli marginesu społecznego jak (aby użyć modnej przenośni) "z koziej dupy trąba" do akompaniamentu. P.S. Nie mogłem sobie jednak nie pozwolić na komentarz, Film jest słaby. ma zmarnowany potencjał, ale nie przez teksty, a przez mało wiarygodnych aktorów, którzy nie potrafili się wcielić w rolę i zagrali sztubacko i schematycznie. A i jeszcze jedno margines społeczny nie cechuje się puryzmem językowym i jego wykwintnością, warto to sobie uświadomić.
Sensowna wypowiedź, rzadka na tym forum. Grupa docelowa tego produktu daje 7. w górę. Moim zdaniem jedyna dobra rola Lindy, to ta z "Monologu z lisiej jamy", ale to teatr.
Nie, no po prostu aktor tylko jednej roli i to z krótkiego spektaklu TTV... Ja rozumiem, że ten film się może nie podobać, ale takie cuda wymyślać?...
To jest na poważnie?
Nie będę małostkowy i nie wypomnę mu wiecznie przyklejonego słodko-gorzkiego uśmieszku, często nie na temat (a jednak wypomniałem!). Teraz sobie przypomniałem, że ks. Robaka też zagrał dobrze. Może i jeszcze bym coś znalazł... Ach, te uprzedzenia.
Dobrze, że wspominasz choć o tym Robaku, bo rzeczywiście świetnie wypadł, choć sam miałem obiekcje, czy powinien to grać - ale w końcu Wajda, to Wajda: znał się na aktorach.
A to, że BL po "Psach" na lata wpadł w pewną manierę (i szufladę) nie deprecjonuje jego kwalifikacji i znakomitych ról, które miał wcześniej - u Kieślowskiego, Wajdy, Holland, czy Adamika ale też i późniejszych. To już nie jego wina - tylko części publiki mało wyrobionej, że kojarzy go tylko z kinem Pasikowskiego.
Co do samego "Miasta prywatnego", to rozlazły w szwach scenariusz (druga część filmu dużo gorsza od pierwszej) też nie zmienia faktu, że podwórkowych watażków w dresach i skórach, stających się mafią panowie zagrali dobrze - takie te czasy były. I pierwsza połowa lat 90-tych i jeszcze kawałek później.
Tak zdecydowanie film za krótki, ale to prawda obsada była bardzo dobra, bo grali tam prawdziwi aktorzy, nie to co teraz po castingach lub szkołach filmowych, gdzie marnie ich uczą aktorstwa. Ten film znakomicie się ogląda - zarówno można go potraktować jako film telewizyjny jak i kinowy jak i spektakl telewizyjny lub kino moralnego niepokoju. Świetna muzyka Krzyżanowskiego. Prawdziwe kino. Świetny Linda, Kozłowski, Piotr Gąsowski w epizodzie, Mariusz Jakus. Super produkcja. Szkoda, że taki krótki, ale to też atut, bo film wciąga od początku do końca.