Po wczorajszym seansie wciąż ciężko ocenić mi Kohlhaasa.. ciężki film, nie należy do tych przegadanych, miejscami
przypominał mi Valhalla Rising - zasługa klimatu, krajobrazu oraz oczywiście Madsa. Ogólnie - bardzo surowy, statyczny
obraz.
Jak wy go oceniacie?
Do glownego aktora zastrzezen nie mam, fajnie zagral widac w nim dostojnosc taka. Montaz nieco slaby, wydarzenia nieco chaotycznie nastepuja, podobnie miejscami zdjecia. Ogolnie do obejrzenia, takie 6,5 w porywach do 7. 8 za duzo.
Zgodzę się surowy i ciężki ale myślę że taki miał być . Jeśli ktoś nastawia się na film w stylu Rob Roy czy Braveheart ten grubo się rozczaruje. Mads zagrał jak zwykle na wysokim poziomie i za to + Ocena jak kolega wyżej w okolicy 7 :P
Zgadzam się, przez cały seans czułem klimat Valhalli, muzyka, dźwięk, starannie dobrane dialogi bez zbędnych paplanin, główny bohater no trn surowy styl. Bardzo dobry film, polecam.
Było tyle ile być powinno moim zdaniem, film nie był przegadany a każde słowo głównego bohatera było dobrze przemyślane, jedyna dłuższa wypowiedź należała do pastora i o dziwo mi się dłużyła ;)
Oczywiście, że ważna niemniej na tle oszczednych wypowiedzi głównego bohatera dłużyła mi się ;)
Z jednej strony klimatyczny film , skojarzenie z Vallhalą na miejscu , oglądało się ciekawie , ale mamy tu do czynienia z konkretnym okresem historycznym , oraz wydarzeniami ... Dlatego mam wątpliwości na ile była to wizja artystyczna , a w jakim stopniu oddawało to realia . Przydałaby się recenzja z prawdziwego zdarzenia która odniosła by się do historii . Film podobał mi się , polecam .
Podobny do valhali, ale gorszy.
Plusy - Mikelsen, klimat, historia
Minusy - niedobrze opowiedziana, wydarzenia następujące po sobie chaotycznie,
Średnia reżyseria i montaż
6 w porywach 7
Co masz na myśli twierdząc, że wydarzenia następowały po sobie chaotycznie? Wcześniejsze były później, jakoś się czasy przeplatały, tak, że nie było wiadomo co się dzieje? Chodzi Ci może o to, że nie rozumiałeś czemu scena B występuje po A? Wymień te nieuporządkowane ciągi zdarzeń, bardzo mnie zaciekawiła Twoja wypowiedź.
haha też mnie ciekawi kwestia tej chaotyczności...
może oni znają jakąś inną historię i ta z filmu burzy im ten ład?
:-)
wówczas byłaby mowa o nieprawdziwej sekwencji zdarzeń, ale kto wie co kto na myśli ma?
Ja też już wcześniej o tym wspomniałem:
1. Jak wieszają tego typka, brata drugiego za łupienie wieśniaków ( wiem, że to był skok w czasie ale taki ni z gruchy ni z pietruchy)
2. Scena śmierci tego głównego Capo (już zapomniałem imienia, ale ogólnie pamiętam, że to była scena walki na koniach z mega daleka)
Troche czasu juz minęło jak to oglądałem ale wracałem do moich wpisów i te 2 jeszcze pamiętam.
Nie mam pojęcia dlaczego porównywać go z Valhallą, sam takich skojarzeń nie miałem, sam się zapytuję siebie - dlaczego?
Moim zdaniem film świetny. Oszczędny, zarówno jeżeli chodzi o operowanie obrazem, jak i o grę bohaterów, wreszcie o dialogi. Świetna gra głównego bohatera, lecz także postacie barona, gubernatora, księżniczki i zwłaszcza córki - odegrane tak, że trudno mi się przyczepić do czegoś, gdybym szukał.
SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER. SPOILER.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Kohlhass (z filmu) - postać tragiczna, rozdarta pomiędzy dążeniem do zachowania podmiotowości i sprawiedliwości, a świadomością odstępstwa od wiary oraz destrukcyjnych konsekwencji działania, które jest słuszne, a może jedynie - pozornie słuszne. Dwa konie i więzienie dla barona. Dopiął swego. Cena: zniszczone szczęście i dobrobyt, zamordowana żona, rozbita rodzina, osierocona córka, samotna, bez wsparcia w rodzicach, pomordowani ludzie barona, pomordowani jego właśni ludzie, zepsucie tychże, wymierzanie im kary śmierci, wreszcie jego własna śmierć. Na tym tle wyraźnie rysuje się konflikt pomiędzy nauką Chrystusa o miłości nieprzyjaciół i wybaczeniu a naturalnym dla człowieka dążeniu do sprawiedliwości, ukarania, może także w innym już sensie naturalnym, bo spontanicznym - pragnieniem zemsty. Przejmujące ostatnie sceny, pożegnanie, ucieczka córki, wzruszenie na twarzy Kohlhassa, doskonałe i poruszające.
Jak powinienem postąpić, gdy drugi czyni mi zło. Odpłacić mu sprawiedliwie? Czy może jednak nie?
Świetny film, nieomal doskonały. Oszczędny. Niektórzy odbierają tę oszczędność jako brak, nudzą się. A tam wiele się dzieje, tylko trzeba mieć oczy dobre.
Miałam oglądnąć ten film już parę dni temu, ale jakoś się nie układało, ale muszę przyznać, że Twoja recenzja mnie do niego jeszcze bardziej zachęciła - słyszałam bardzo odmienne zdania - chociaż Twoje niektóre wypowiedzi są czasami, jakby to ująć, prowokacyjne...:)Modliszko:)
Mam nadzieję, że nie pożałujesz czasu. Które to te prowokacyjne? Bywają różne prowokacje, zamierzone i niezamierzone :p
Mi się to super oglądało. Z każdą minutą moja ocena dla tego filmu wzrastała. Zdjęcia i muzyka przepiękne. Jedyny może minus to mało wyraziste role drugoplanowe. Oprócz Madsa nikt za bardzo nie wysuwa sie na drugi plan. No generalnie temat przewodni - sprawiedliwość. Jak z nią żyć, jak interpretować i jak o nią zabiegać. Michael w końcu znalazł sprawiedliwość
No i jakie wnioski refleksje po seansie, w kwestii poruszanej w przedostatnim zdaniu?
Główny bohater ostro zabiega o sprawiedliwość. W rozmowie z córką mówi, że nie chodzi o konie, nie chodzi o matkę, czyli chodzi właśnie o to, żeby każdy dostał to na co zasłużył. Można wywnioskować, że Michael bardzo szanuje i respektuje prawo. Potem jak widać on sam ucieka od sprawiedliwości, czyli teraz on staje się baronem. No i końcówka - tak czy siak, czy by się uciekło, ukrywało, to i tak sprawiedliwość Cię dopadnie.
Inny nie znaczy zły. Film jest bardzo realistyczny, co w tych czasach zasługuje na podziw i szacunek. Więcej, dużo więcej takich filmów. Mocne 8.