Można by się zastanawiać, czy swoim najnowszym dziełem PTA przekazuje prawdy ostateczne, rozwiązuje tajemnice istnienia, czy może tylko mami podsuwając piękne kadry i wciągające dyskusje. Niektórzy pewnie powiedzą, że mogliby streścić całą historię do "(...) trzech stron i rozdawaliby ją jako ulotkę w metrze". Ja jednak nie potrafię znaleźć w filmie żadnej luki. W każdej scenie, ujęciu, każdym geście i zachowaniu bohaterów widzę coś wielkiego, coś ważnego. Widzę po prostu, i aż, człowieka, w całym tego słowa znaczeniu.
Miałem nawet sen, w którym siedząc w kinie zadzwonił do mnie telefon od Paula Thomasa, a ja spytałem go: "jak mnie znalazłeś?", po czym on odpowiedział: "przecież jesteśmy połączeni".
Moim zdaniem są możliwe dwie oceny tego filmu... jest genialny i mega skomplikowany także ja go nie rozumiem albo to zwykły gniot o niczym :-)
Nawet odrzucając tę pierwszą wersję (choć samo takie założenie jest już chyba grzechem, ale niech tam) i zakładając, że to gniot, nie można na pewno stwierdzić, że jest gniot "zwykły". Ja przynajmniej czegoś podobnego nie widziałem.
jeśli miałbym nazwać ten film gniotem to ne pewno nie byłby zwykłym gniotem, natomiast użyłbym zwrotów oryginalny i nietuzinkowy
coś jest w tej produkcji jest co nie pozwala jej łączyć z zerem i ja, pomimo tego że głębszego sensu i powodu dla tego filmu i jego stworzenia nie znalazłem nie mogę uznać go za zwykłego gniota
a ja się nie zgadzam - gniot absolutny - w ktorym dwóch świetnych aktorów zagrało życiowe role - po nic...