powinien dostać nominację, choćby zamiast nudnego jak flaki 'Zero Dark Thirty'
Niestety od dawna już tak nie jest, a w jury zapanowało polityczne kolesiostwo. Brak mi słów na ten temat.
Niestety akademia nie preferuje artystycznych i przyciężkich filmów. A wróg numer jeden nie dość że jest całkiem zgrabnie nakręcony to jeszcze opowiada o prawdziwych wydarzeniach.
Gdyby Anderson był Żydem, to może wówczas... Gdyby Spielberg był jego wujkiem albo chociaż wujkiem jego dobrego przyjaciela... W Hollywood rządzą Żydzi i to oni decydują, co jest dobre, a co złe. A my, widzowie, wiemy swoje. Cronenberg ma całą oscarową bandę gdzieś. Prawdziwych artystów oskarki najczęściej omijają. Anderson niewątpliwie jest artystą. Robi kino niewygodne, obnażające wstydliwą prawdę dotyczącą USA. A za to Akademia nie może nagradzać oskarkiem.
Nie wściekam się, tylko mówię jak jest. Wiadomo, że ten Oscar nie jest Andersonowi potrzebny do szczęścia.
a nagrodzony oscarem To Nie jest kraj dla starych ludzi ? W sumie nie pokazywał Ameryki w dobrym świetle .
Andersonowi Oscar potrzebny tak jak pochodzenie, chyba, że Ty masz problem w kwestii czyjejś proweniencji...co oczywiście da się wywnioskować po treści zamieszczonej wiadomości...
To prawda, że w Hollywood rządzą żydy. Dobrze, że są jeszcze tacy reżyserzy i aktorzy, którzy nie klękają przed tym narodem. Chociażby Mel Gibson.
Zbyt ambitny? Pominięty?
Dajcie spokój! Dawno nie widziałam tak kiepskiego filmu. Absolutnie o niczym, rozmyta fabuła, to dopiero nudy jak flaki z olejem.
Film jest o tym, jak nieprzystosowany społecznie marynarz spotyka na swojej drodze manipulatora prowadzącego sektę. Zapatruje się w niego i skacze jak marionetka pociągana za sznurki.
wieeeeleee rzeczy. Odpowiedniejsze byłoby napisanie, że łżesz, bo tryb kłamania który uprawiasz jest bardzo niskich lotów.
Pierwsze z brzega - to tytułowany przez Ciebie 'manipulator' zapatruje się w tytułowanego przez Ciebie 'nieprzystosowanego społecznie marynarza'. Nie wiem co jest gorsze, to że łżesz, czy to że uczciwie nie dostrzegasz tych rzeczy w tym filmie, potem wypisujesz że jest kiepski... słabo
Po pierwsze radzę się dobrze zapoznać ze składnią. To marynarz zapatruje się w manipulatora - tak jest i nie ma co temu zaprzeczać.
I jakich rzeczy nie dostrzegam?
Widzę, że ciężko Ci idzie obrona filmu, a dość łatwo atakowanie mnie. Proponuję zmienić proporcje.
jaka obrona filmu? film broni się sam
Relacja "marynarz" -> "manipulator" którą z uporem maniaka wprowadzasz, to tylko najprostsza płaszczyzna filmu, którą dostrzega osoba słabo znająca się na budowaniu postaci.
Radzę dobrze zapoznać się z filmem.
Nie no kolejna osoba, która pisze "film o niczym".
Nie zrozumiem filmu wiec napisze, ze jest o niczym. Hehe. :-]
Oświecam Cię więc. :D A tak BTW za samą grę aktorską należy się co najmniej 7 :P Nie ładnie zaniżać oceny.
Nie mam argumentu, więc nic nie napiszę. Albo nie - napiszę "Oświecam Cię więc :D"
Oczywiście, Phoenix zagrał świetnie, bardzo wyrazista postać i zapada w pamięć, ale to nie powód, by wychwalać cały film.
Szkoda, że nie mogę ocenić gry aktorskiej każdego z osobna, wtedy Phoenix dostałby ode mnie wysoką notę.
Ale zastanowię się jeszcze nad podwyższeniem oceny, masz rację.
To z tych genialności mamy grę aktorską, ale film nie tylko na tym polega... Czekam na dalsze 'oświecenia' wielbicieli tego filmu!
O! Przypominasz mi, że miałam się zastanowić.
...
Zastanowiłam się i nie podwyższam. Gniot! Gniot! Gniot!
Dokładnie, jeśli ten film za co powinien dostać nominacje to tylko za aktorstwo i dostał, ale za nic innego. Mógłbym się zgodzić ze stwierdzeniem natomiast że to Phoenix został "bestialsko pominięty przez akademię" bo powinien wygrać Oscara, pokonując i tak świetnego DDL.
Zgadzam się w zupełności z Twoją oceną. Pozycja "niezły" wśród tutejszej filmwebowej społeczności jest wręcz śmieszna! Film jest wyśmienity i zasługuje na co najmniej "bardzo dobry"...
Ten film tak bardzo stara się być wielki, że momentami aż razi to wszystko sztucznością. Phoenix jest genialny, ale momentami tak szarżuje, że jego postać wydaje się być karykaturą. Gdyby Anderson dał mu kilka spokojniejszych, czy po prostu "ludzkich" scen, byłaby to najlepsza rola roku.