Robi wrażenie zwłaszcza z muzyką graną na żywo przez Maleńczuka. Niektóre fragmenty z jego wokalem były wręcz przytłaczające, świetnie buduje klimat. Bez takiego tła film dużo by tracił przy odbiorze, te dzwięki wprowadzały odpowiednia psychodelie. Chociaż momentami wydawało mi się że słysze "Kolegów":). W każdym razie, bardzo dobry podkład. Bielecki prezencją przypominał mi Raskolnikova, musze przeczytać książke jeżeli nie jest za długa. Warto oglądać ze względu na muzyke, aktorstwo, klimat, i wygląd przedwojennej warszawy. Nie spodziewałem się że w tamtym okresie filmy mogły wyglądać już tak dobrze.