Zdaje się Darren Aronofsky najlepsze twórcze lata ma już za sobą...
"Mother!", choć nie pozbawiona pewnych ambicji, to mocno pretensjonalna opowieść o mękach twórczych, które niestety udzielają się widzowi. Temat dobry na 15 minutową studencką etiudę, nie na blisko dwu godzinny film. Słabo.
Zwróć uwagę na słowa "jestem, który jestem", a może nasunie ci to dodatkowe przemyślenia o filmie.
Wziąłeś go zbyt dosłownie.
Wiesz mi, że pojąłem metaforę, z tym że właśnie była ona łopatologiczbie podana i przez to pretensjonalna.
"Wiesze".
Patrząc w komentarze są dwie kategorie widzów - ci, którzy nic nie zrozumieli i ci, dla których to było zbyt dosłowne.
Przymknąłem oko w trakcie seansu na dosłowność, w nadziei, że to poprawi odbiór - nic z tego, więc Aronofsky popełnił błąd "zniżając się".
Pozdrawiam
Bo miał inny cel w tym filmie. Nie chodziło o niesamowitą, skomplikowaną i zagadkową podróż. Chciał dosadnie ukazać pewne spostrzeżenia, mocno, wręcz w sposób szokujący. I cel moim zdaniem w 100% osiągnął.
Bóg Stworzyciel, Matka Natura, Dom Ziemia itp, itd Wszystko fajnie, tylko czemu tak pretensjonalnie?
Mimo wszystko jest to film wyjątkowy i z każdą godziną po seansie zyskuje w mojej głowie. Będzie zapamiętany raczej, choć mam duże zastrzeżenia do obsady, która nie wydobyła z obrazu wszystkiego co było możliwe.
Film w niemal każdej minucie trwania woła: Patrzcie-Metafora!!! Postaci w tym filmie to wyłącznie marionetki-nośniki, tyleż wzniosłej,co banalnej symboliki. Może nawet nie tyle banalnej, co po ptostu mało odkrywczej, przepisanej z Biblii, słowo, po słowie. No i ten narcyzm i egocentryzm Pana Reżysera, który zdaje się mówić: Patrzcie jaki ze mnie wielki, bezkompromisowy Artysta! Lubiłem gościa, za jego wczesne dokonania, tu stanowczo przesadził.