Głównymi bohaterami jest małżeństwo zamieszkujące w domu, w którym rozgrywa się akcja filmu. Ich na pozór poukładane i szczęśliwe życie zmienia się, gdy do ich domu przychodzi zbłąkany mężczyzna. Mother! to film, który skrajnie podzielił widzów i faktycznie najnowszy film Aronofsky'ego albo się pokocha albo znienawidzi. Ciężko natomiast przejść obok niego obojętnie. Po seansie byłam wściekła, roztrzęsiona i nie mogłam przestać myśleć o tym co właśnie zobaczyłam. Świetną pracę wykonali tutaj aktorzy. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na Jennifer Lawrence, która w roli troskliwej, oddanej żony chroniącej to co dla niej najcenniejsze jest fenomenalna. Szczególnie widać to w kulminacyjnym momencie filmu, kiedy wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli, zaczyna panować chaos, a bohaterowie są całkowicie bezradni. Wszystkie emocje są wypisane na twarzy Lawrence, są one tak autentyczne, że uderzały w mnie ze zdwojoną siłą. Aronofsky często sprawdza wytrzymałość widza i czasami robi to w sposób okrutny do tego stopnia, że miałam ochotę wyjść z sali, jednak z drugiej strony Mother! właśnie za te skrajne emocje, które wywołuje zapisze się w pamięci na bardzo długi czas. Ciężko było mi ocenić nowy film Aronofsky'ego, ponieważ sama historia, a w szczególności jej finał, trochę mnie rozczarowała, była dla mnie za bardzo przekombinowana. Nie podobało mi się również wprowadzenie pewnych elementów horroru, które były zwyczajnie zbędne. Natomiast ta pełna niepokoju i napięcia atmosfera, która była skrywana za pozornym spokojem jak również praca kamery i bliskie ujęcia aktorów, ich twarzy, które współtworzyły duszny i gęsty klimat to elementy, które w filmie się udały i sprawiły, że śledziło się tę dziwną wizję reżysera z zapartym tchem.
https://zprzymruzeniemokaa.blogspot.com/2017/12/nowy-aronofsky-stary-tarantino-i -powrot.html