Wychodze z zalożenia że zawsze warto dyskutować więc podzielę się z szanownymi forumowiczami interpretacją, na świeżo po seansie
Początek i koniec filmu są takie same, w trakcie fabuły dowiadujemy się że nastąpił remont po pożarze, który miał miejsce na końcu
W mojej interpretacji to pewien cykl istnienia Ziemi - była nią Ona. Zamieszkali ją ludzie o niszczącym dla Niej wpływie, a chwaląc Jego -stwórcę. Bóg kochał ludzi a ludzie kochali Jego, jednak z tej miłości rozkradali Jego dom, niszcząc go - czyli w owym dziele Ją.
Bóg chcąc wszystko zmienić wydał dla nich syna. Dlaczego urodził się z Jej ciała? Bo każdy człowiek jest niejako częścią Świata, Domu, materii którą stworzył Bóg. Ludzie rozerwali Syna, co było manifestacją ich natury. Bóg postanawia im jednak wybaczyć i dać im jeszcze jedną szansę, ponawiając cykl. Kryształ stanowi cząstkę materii będącej punktem wyjścia do Wielkiego wybuchu
Wiem że twórca jest wiary mojżeszowej - uznaje ona że Zbawiciel jeszcze nie nadszedł. Z tego względu cykl wciąż się nie zakończył
Czym są Jego wiersze? Moim zdaniem to Stary Testament, będący przyczyną miłości do Boga, jak i wielkich wojen, zła i śmierci. Świat ma niejednoznaczną naturę, rządzą nim siły niszczące i tworzące, choć wszystkie mają jednakowe pochodzenie
W wyniku wyniszczania Ziemi ostatecznie okazuje się ona "niewystarczająca" i nic nie byłoby wystarczające. Nie daje rady, w wyniku czego upada i cykl się zamyka...
Nie wiem czy pojawiła się podobna interpretacja, nie czytałem jeszcze innych tego typu tematów aby nie zatracić własnego toku rozumowania, którym postanowiłem się z Wami podzielić. Jeśli są jakieś niespójności- od tego jest dyskusja, a ja nie jestem nieomylny
Niemniej wiele poszlak w filmie może wskazywać na taki tok rozumowania- bezwarunkowa miłość, zaufanie, permanentna wiara w dobro i wreszcie słowa - jestem który jestem
Pozdrawiam i zachęcam się do dzielenia własnymi przemyśleniami