Po wyjściu z kina zaniemówiłam - Aronofsky stworzył film, którego długo nie zapomnę. Ale czy każdy jest w stanie ten film zrozumieć? Na pewno każdy może ale nie każdy chce.
Jeżeli na prawicowych stronach pojawiają się recenzje tego filmu i jedyne co w nich jest to, że film jest okropny, że reżyser nienawidzi Boga to wiem, że jest coś na rzeczy.
Aronofsky jednak nie miał na celu krytyki Boga. Aronofsky krytykuje ludzi. Krytykuje to czym się kierują, jak żyją i to w co wierzą. Film idealnie ukazuje naiwność ludzi. Wierzą, że jakiś wyższy byt ma im coś do przekazania, że zmieni ich życie.
Mimo wszystkich biblijnych interpretacji na mnie najbardziej zrobił wrażenie motyw wojny jaka wybuchła w Domu (Dom=Ziemia). Religia nie jest tutaj jedynym czynnikiem wywołującym wojnę. Dodatkowym czynnikiem jest to, że każdy chce mieć kawałek Domu (większość wojen na świecie była przecież wywołana przez chęć władców do zagarnięcia kolejnych terenów). Ludzie biją się, zabijają tylko po to, żeby mieć choć kawałek dla siebie. Tutaj też, ukazane mamy więzienie ludzi (obozy?) i późniejszą ich sytuację po wojnie - bardzo zapadła mi w pamięć scena gdzie ludzie mówią do Niego, że potrzebują jedzenia a on ich odtrąca i nie zwraca na to uwagi. Z resztą motywów zauważalnych dla wszystkich oczywiście się zgadzam, ale widzę też pewne motywy z Biblią nie związane.
Mimo wielu kluczy interpretacyjnych, Aronofsky stworzył (jak dla mnie) arcydzieło. Każdy ten film na swój sposób zrozumie ale nie każdy zaakceptuję taką formę krytyki ludzi czy Boga.