Pseudo artystyczne dzieło. Najważniejsze żeby było pokręcone do bólu. Dopatrywanie się w tym alegorii, to lekkie nadużycie.
Reżyser zdolnym manipulatorem obrazem jest, co udowodnił np. w wysoce męczącym, ale znakomitym „Requiem dla snu”. Jednak tym razem to teledysk do psychodelicznej muzyki:) Próba połączenia „Antychrysta”, „Dziecka Rosemary”, „Lokatora”-takie jest moje odczucie. Ale zagrane świetnie. Wyrażam tylko swoje odczucia, a nie dokonuję oceny tych, którym się film podoba. To wszystko:)