PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=760272}

mother!

Mother!
6,2 72 164
oceny
6,2 10 1 72164
5,6 39
ocen krytyków
mother
powrót do forum filmu mother!

Panie Aronofsky – czegoż się to kolega nażarł, cóżeś ty, Darrenie, wypił, że w sposób tak rażący „dziełko” twe ostatnie odstaje od typowego dla cię wytworu filmowego lotów wysokich?

Z dreszczem na plecach i paroksyzmem śmiechu czytam recenzje na FW i wypowiedzi na forum, w których to „znawcy” „tłumaczą” nam, zwykłym niezorientowanym laikom, jak NALEŻY interpretować ów nad wyraz nieudany, snobistyczny, silący się na postmodernistyczny wyraz artystycznej wolności, a będący najzwyklejszą wydmuszką, i to nader męczącą w odbiorze wymowie swej – kinematograficzny faux pas. Recenzenci! Forumowicze! Polecam i zalecam na przyszłość – miast udawać ćwierćinteligentów pozujących na półinteligentów via bezrefleksyjne powtarzanie miazmatów kolegi Darrena z rozmaitych konferencji prasowych – używać własnych szarych komórek. Myślenie wszakże nie boli.

On – Bóg, Ona – Matka Natura. Jaka relacja łączy Jego z Nią, że powstał z tego Syn – Jezus? Jezus narodził się z Dziewicy Maryi, nie z żadnej Matki Natury. Miriam była zwykłą żydowską dziewczyną z Rodu Dawida – jak zwykła dziewczyna może być jednocześnie implementacją Natury? Nie dostrzegacie tu bełkotu, nie tylko logicznego, ale również – merytorycznego? Albo trzymamy się Biblii, albo nie. Inaczej jest to czysta profanacja Pisma Świętego, a nie żadne tam „wizje artystyczne”. Dokonaj „wizjonerskiej” analizy Koranu, kolego Aronofsky!

Syn – Jezus. Doprawdy? Którego Matka, Dziewica Maryja, tak usilnie chroni przed ludźmi i światem, który ma zbawić?

On – Bóg – psychopatyczny narcyz, manipulator, egoista, egocentryk, cyniczny typ odgrywający da capo al fine tę samą historię, której celem jest… postawienie sobie dyjamentu na kominku? Tak, wiem, ależ owszem – nie o lśniący dyjament tu się rozchodzi, to taka metafora…

Bóg jest Miłością. Bóg objawił się w Starym Testamencie nie w pełni – pełne dzieło Stworzenia dopełnia się w Nowym Testamencie. Abstrahując od tego, że Aronofsky zbezcześcił nie tylko analitycznie, ale i merytorycznie, metaforycznie oraz intelektualnie zarówno Stary, jak i Nowy Testament to ukazał wszem wobec tym filmem, że nie tylko ma zły gust, jeśli chodzi o obsadzanie aktorów pierwszoplanowych (na wskroś pusta, mdła, nieinteligentna, bardzo nieutalentowana Lawrence; Bardem również sporo poniżej swoich możliwości – to wszystko jest po prostu źle wyreżyserowane, zaś scenariusz jest fatalny pod każdym względem), ale również cierpi w sposób aż nadto widoczny na niemoc twórczą. Aronofsky powinien wyjechać, odpocząć, podleczyć skołatane nerwy i dać sobie i nam parę lat odpocząć od jego wymuszonych wytworów, miast karmić cały świat swoim postmodernistycznym i jakże postępowym, bo bezczeszczącym największą świętość dla wielu ludzi na świecie – Biblię. I absolutnie nie zatrudniać do ról pierwszoplanowych byłych protegowanych Wajnsztajna, które obecnie robią za życiową partnerkę…

ocenił(a) film na 4
normajeane

Jest to zdecydowanie najlepszy, najbardziej trafiony komentarz na jaki tutaj trafilem. Szczerze przyznam, ze jego lektura dostarczyla mi wiekszych wrazen niz sam seans. Wszedzie "ochy i achy", bo w koncu rzesza Sebastianow i ich kochajacych partnerek trafila na ambitnego filma, ktory do nich przemowil. Sukces! Teraz mozna dac dyszke i w spokoju kontemplowac nad genialnymi metaforami, ktore z pewnoscia zmienia postrzeganie swiata u wielu z nich. No moze nie w takim calkowitym spokoju, bo jeszcze trzeba wytlumaczyc wszystkim o co chodzilo, w koncu film byl trudny. Przeciez tak sie nie godzi, ze ci mniej domyslni widzowie moga miec wlasne zdanie i do tego czelnosc zeby krytykowac! Oni sie zwyczajnie nie znajo na sztuce, hanba!

Twoja wypowiedz raczej wyczerpuje temat, chyba nie mam sensu nic wiecej dodawac. Ewentualnie mozna wszystko podsumowac jednym z dialogow, ktore na rowni z metaforami wrecz grzeszyly subtelnoscia - "mowisz o dzieciach, a nawet nie potrafisz mnie dobrze zerznac". Dziekuje za uwage, kurtyna.

corsa90

Szanowny Filmwebowy Kolego - dziękuję pięknie za ów komentarz. Kłaniam się i pozdrawiam :-)

ocenił(a) film na 4
normajeane

No cóż, Aronofsky ma taką krew, jaką ma - zaprawioną etnocentryzmem (ładniejsza nazwa wiesz, czego), inteligencją i agresywnością. Czeka na Mesjasza, choć wie, że na Niego nie zasługuje.

Krzypur

Aronofsky pokazał tym dziełkiem, że ma ewidentne problemy z sobą samym, by sięgnąć głębiej ku jego istotowym Ja twórczym - cierpi najwyraźniej na wypalenie, głębokie wypalenie zawodowe. Powinien dać upust potrzebie tworzenia na siłę. Lepiej wiele lat nie stworzyć niczego, niż tworzyć na siłę coś, co nie zasługuje na niczyją uwagę.

ocenił(a) film na 4
normajeane

Właśnie. O wodzie sodowej też można by napomknąć.

użytkownik usunięty
normajeane

W większości przypadków/filmów z koleżanką się nie zgadzam, w tym przypadku, pod komentarzem podpisuje sie obiema rękoma, Film, sorry, filmowe ARCYDZIEŁO ;) trafnie podsumowane

Vilko - dziękuję i pozdrawiam :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones