PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=760272}
6,2 74 tys. ocen
6,2 10 1 73707
5,9 64 krytyków
Mother!
powrót do forum filmu Mother!

Film wielu osobom kojarzy się z biblijnym przekazem, jakoby to był alegoria stworzenia wszystkiego przez samego boga. Jeżeli tak w istocie jest, to rzeczywiście film pokazuje czym jest religia sam w sobie i czym są jej wyznawcy. Skoro Bardeem to ucieleśnienie boga, to rzeczywiście bardzo dobrze bóg został pokazany. Bóg jako istota kapryśna, mściwa, złośliwa, egoistyczna, nie ma w nim nawet jednej dobrej cechy. Bo w istocie boga chrześcijańskiego czy jakiegokolwiek innego cechuje boskość, czyli egoistyczne patrzenie na samego siebie: ja jestem najpotężniejszy i to mnie macie we wszystkim słuchać, a kto nie słucha, ten zostanie ukarany na wieczność. Bóg jest przedstawiony jak Kim Dzon Un, dyktator Korei Północnej, ogólnie przedstawia się go jako miłującego naród, gotowego oddać wszystko dla swojego kraju, ale jeżeli ktoś mu się przeciwstawi, choćby źle pomyśli o nim, czeka go jedynie śmierć albo lata katuszy w obozach pracy. Czymże jest nieprawomyślność wobec boga, jeżeli nie tym samym? Boga, któremu trzeba tę nieprawomyślność wyznać w obrzędzie spowiedzi, inaczej wyznawcę czeka wieczność katuszy w piekle? W "1984" Orwell przedstawił wizję boga panującego nad wszystkim czyli Wielkiego Brata. Wielki Brat wszystkich kochał i niczego nie zabraniał, ale wiadomo było, że Policja Myśli, czyli jego najgorliwsi wyznawcy czuwają nad tym, aby nie było żadnej nieprawomyślności. Wystarczyło krzywo spojrzeć na plakat Wielkiego Brata i można było zostać ewaporowanym, czyli zniknąć na zawsze, nie tylko fizycznie, ale ze wszystkich możliwych przekazów, zniknąć całkowicie z historii, tak jakby się w ogóle nie istniało. Czymże jest to, że krzywo spojrzy się na dwa skrzyżowane patyki - symbol chrześcijaństwa? Wyznawcy za samo złe spojrzenie są gotowi zabić w imię miłości swojego boga. I to jest prawdziwa alegoria religii. Tak samo jak film "Mother!". W filmie wyznawcy poety - boga, są jak wzięci żywcem pracownicy Policji Myśli z "1984", czy SB z czasów komunizmu w Polsce, nie ma w nich nic dobrego, nawet jednej cechy. I znowu kolejne podobieństwo do czasów okrutnych, na szczęście minionych, wielokrotnie padło zdanie w filmie: poeta kazał się dzielić. Wizja socjalizmu aż nadto widoczna. Socjalizmu religijnego, w imię którego wszyscy się dzielą, ale są świnie równe i równiejsze, jak w kolejnym znakomitym dziele Orwella - "Folwarku zwierzęcym". Film pokazuje czym jest religia, czym są wyznawcy religii, czym są wierzenia w kompletne bzdury, za które ludzie gotowi są pozabijać wszystkich dookoła. Tylko dlatego, że ktoś wierzy iż bogiem jest starzec siedzący w chmurach i widzący wszystko, a ktoś inny twierdzi, że bogiem jest różowy jednorożec. Jedyną dobrą osobą, która wiedziała, że to co się działo zmierza w niewłaściwym kierunku była tytułowa matka grana przez Jennifer Lawrence. Ona na samym końcu poświęciła wszystko, ostatnie co oddała to swoją miłość. Ale sadystycznemu poecie - bogu to nie wystarczyło. Szukał dalej natchnienia, bo chciał tworzyć więcej i więcej. Kapryśny bóg, który nie zna żadnego umiaru. Dlatego lepiej być ateistą i przestać wierzyć w te bzdury...

ocenił(a) film na 9
piecyk1981

Świetny komentarz! Podpisuję się pod wszystkim, co napisałeś.