Hurt Costnerem, czyli świrowisko do n-tej potęgi, bo nie tylko główny bohater jest psycholem zasługującym na sesję na elektrycznym krześle. W dodatku wszystko kończy się dobrze, czyli naczelny zwyrol pozostaje poza zasięgiem Temidy, reprezentowanej w filmie przez plastikową Demi. Koledzy nie chcieli jej robić przykrości i się dostosowali do jej smętnego poziomu udającego aktorstwo, a scenariusz kręcony był chyba w trakcie posiedzenia na tronie, bo obstrukcja intelektualna jest rozpaczliwa. Można by to było znieść, jakby się coś działo. Ale pomimo kilku trupów wieje nudą wręcz rozpaczliwie. W sumie to nie wiem, za co dałem aż trzy gwiazdki.