PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=321650}
7,4 55 tys. ocen
7,4 10 1 55482
6,7 11 krytyków
Mr. Brooks
powrót do forum filmu Mr. Brooks

'Mr Brooks' i 'Milczenie Owiec' mają sporo ze sobą wspólnego, zauważyliście? Mamy pana Brooks'a; opanowanego, niezwykle inteligentnego, psychopatycznego mordercę. Nie tylko potrafi świetnie zaplanować morderstwo, aby wywinąć się z niego bez pozostawiania żadnych śladów, ale potrafi również wdrażać w życie niezwykle skomplikowane intrygi ("rozwiązanie" problemu córki z zabójstwem w szkole i późniejsze "gry" z panią detektyw Atwood). Istny geniusz zbrodni - podobnie jak Hannibal Lecter. Po drugiej zaś stronie jest ambitna detektyw Tracy Atwood - w 'Milczeniu Owiec' mamy agentkę FBI Clarice Starling. W obu filmach poznajemy ich skryte motywy wstąpenia do policji/FBI. W obu przypadkach nasze bohaterki są podziwianie przez głównych złoczyńców. Lecter jest zafascynowany szlachetną Starling, natomiast Mr Brooks podziwia Atwood za jej decyzję zostania "zwykłym" gliną pomimo wysoce szanowanego statusu jej rodziny i bogatego, wpływowego tatusia. W obu filmach nasi główni złoczyńcy ingerują w życie prywatne stróżów prawa. Lecter odgrywa rolę swoistego psychiatry/mentora w przypadku Starling, wyciągając jej traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, i ewentualnie pomagając schwytać Buffalo Billa. Mr Brooks pozbywa się chciwej pary, która zamierzała oskubać detektyw Atwood - jej exmęża i jego kochanki - ewentualnie doprowadzając ją do zbiegłego z więzienia Meeksa i jego laluni. Relacje obu par, Lectera z Starling i Brooksa z Atwood, kończą się w podobny sposób - telefonem od złoczyńcy w stylu "Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że jestem na wolności i mam się świetnie. Powodzenia." Mamy też postacie poboczne; młodych aspirujących psychopatów, takich "uczniów". W 'Mr Brooks' jest nim pan Smith. W świecie Lectera też ich nie brakowało; często to jego pacjenci, którzy nie kończyli najlepiej na owych relacjach co jest wspomniane w filmie.

Film 'Mr Brooks' wzbogacony jest dodatkowo o modny w filmach w ostatnich latach motyw rozdwojenia jaźni. I tak naprawdę mamy tu dwie postacie; nikczemnego Marshall'a i biednego Brooks'a, który chce przestać zabijać i którego jest nam nawet odrobinę żal, a gdy wdraża w życie swoje plany odnośnie pana Smith'a, detektyw Atwood i jej -ex i Meeks'a to wręcz mu kibicujemy! Brooks naprawdę wydaje się być jedyną postacią w filmie, którą da się lubić - reszta irytuje, nawet ta "dobra" Atwood, no ale takie było założenie reżysera. Drugi dodatkowy, bardzo ważny wątek to życie rodzinne Brooks'a. Głównie problemy z jego córką i motyw w stylu "karma nierychliwa, ale sprawiedliwa". Ot, takie urozmaicenie dla fanów gatunku.

Rozumiem, że film może się wydawać rewelacyjny dla dziejszych, mało-wymagających "kinomanów". Przecież jest taki "urozmaicony", fabuła ma tyle warstw i jest to ulubiony temat wielu - seryjny zabójca. Strasznie tu dużo "ochów i achów" na forum, manisfestów o oryginalności filmu, piania z zachwytów itp. itd. Rozumiem, że na fali gówna jakie ostatnio wychodzi z Hollywood taki film może się wydawać perełką dla niewprawionego oka. Dla mnie jednak to oklepana historia, płytka i momentami tandetna. Odrobinę nawet niemoralna, zastanawia mnie jaki efekt pragnął uzyskać reżyser i jednocześnie scenarzysta tego filmu - całe to kreowanie Brooksa na 'cool' gościa. Nie ma tu zagłębiania jego psychiki, motywów zbrodni - jedynie podpatrywanie jaki jest w niej dobry. Trochę też mnie zaskoczyło, że William Hurt zagrał w podobnym chłamie. Rzut na kasę? Cóż, jestem w stanie zrozumieć ;) Raz na jakiś czas chyba można.

Ogólnie nie polecam nikomu. Lepiej obejrzeć sobie 'Milczenie Owiec' :)

HIV

Według mnie lepiej jest właśnie kiedy nie ma podanego wszystkiego na tacy. Irytuje mnie jak w amerykańskich filmach jak wszystko zaczyna się układać w logiczną całość dostajemy serię przebłysków i wspomnień bohatera z kluczowych momentów filmu ,żeby przypadkiem ktoś nie użył mózgu.
M.in. z powodu tej niejasności i braku wgłębiania się w psychikę bohatera ,gdzie dostalibyśmy pseudo-psychologiczny bełkot podobał mi się bardzo Batman ,Burtona.

ocenił(a) film na 7
HIV

Zauważ tylko, że w Milczeniu Owiec agentka Starling wcale nie poszukiwała Lectera, tylko korzystała z jego pomocy.

ocenił(a) film na 7
Hatus

W Milczeniu Owiec fakt korzystała z pomocy Lectera, ale już w kolejnej części czyli Hanibalu chciała go schwytać.
W odniesieni do porównania, ja również skłaniam się do Milczenia Owiec. Lecter był wcielonym geniuszem zła, opanowanym, zawsze gotowym oraz potrafiącym wykorzystać swoje atuty i okazje do swoich niecnych planów. Natomiast Brooks miał swoje chwile wahania, bez swego alter ego Marshall'a nie był aż takim geniuszem zła, chociaż scena na cmentarzu była wyjątkowo przemyślana, ale sen w którym morduje go jego własna córka wskazuje, że nie jest na wszystko przygotowany.

ocenił(a) film na 9
herrlick

"bez swego alter ego Marshall'a nie był aż takim geniuszem zła" - jego alter ego to przecież dalej on....

ocenił(a) film na 8
Ptery

xddddd