Nie spodziewałem się takiej dawki emocji! Rewelacyjnie zazębiajaca się fabuła, wielowątkowośc historii i obsada filmu. Świetnie. Nie zauważyłem również jakichś dużych luk fabularnych czy nielogiczności. Mnóstwo zwrotów akcji, szczególnie na końcu.

No i tak zaawansowanego rozdwojenia jaźni, CHOC to chyba nie jest rozdwojenie jaźni. To miał Jim Carrey w "Ja, Irena i ja" przeciez. A Cosner przeżywał to w głowie. Zatem to poprostu głos SUPER EGO bohatera, z którym zaraz bohater pogodził się (rozmawia z nim, radzi się, słucha) ale i walczy (choc mu to nie wychodzi). Poza tym myśli nie miotają Costnerem, do czego przyzwycziły nas tego typu filmy. On po prostu robi sobie co chce, a nikt nie wie co ma w głowie.
Emocje sięgały u mnie naprawde wysoko :) I sam się sobie dziwię, że taki film je na mie wywarł...

Plus, jak już napisałem, świetna obsada. Zarówno Costner (ON SIĘ W OGÓLE NIE STARZEJE !) jak i Demi Moore. I reszta.
polecam
pzdr.

PS. aha. WIE ktos jaki utwór leci na końcu, kiedy... bohater śni. :P z góry dzięki za odp.