Historia tocząca się w kółko? Facet potrąca nieznajomego, zabija go, potem się okazuje, że to on
sam. Na końcu wciela się w rolę samego siebie, ale od innego momentu filmu?
Trochę to popieprzyłem. Spróbuję jeszcze raz. Facet przeżywa dziwną historię z potrąconym przez
siebie nieznajomym. Zabija go, a potem ucieka przez policją, ma wypadek i zaczyna oglądać tę
samą historię, ale już jako nieznajomy wieziony przez Dicka? To znaczy nie ulega wątpliwości, że
Dick "Wacek" oraz Nieznajomy to ta sama osoba.
Mam wątpliwość,a jest ona pytaniem. W kiedy w końcu zginęła i z czyich rak jego żona?
Uwaga spoiler!!!!!!!!!!!!!!
Dick zabija żonę na parkingu i tam zakopuje. Policji mówi, że ktoś zabił jego żonę. W scenie, gdy Dick siedzi w samochodzie policyjnym, a funkcjonariusze wyciągają ciało dziewczyny, widzimy jej zwłoki odziane w krótkie spodenki i wełnianą bluzkę (wizja Dicka: tak ją zostawił na parkingu). Przy zbliżeniu (z perspektywy policji) zabita jest ubrana w białą, lekką sukienkę, w której podróżowała z Dickiem. A więc jest to jedna z wielu ofiar Dicka, z którymi szybko żenił się w Las Vegas i wywoził na pustynię, by zabić. Puste samochody na parkingu, to auta, którymi tu przyjechał z kolejnymi dziewczynami. Temu nie ma zwłok mężczyzn.
"jest to jedna z wielu ofiar Dicka, z którymi szybko żenił się w Las Vegas i wywoził na pustynię, by zabić". Szok, ale dzięki za wyjaśnienie. Tego kompletnie nie wziąłem pod uwagę. Oglądałem znad klapy laptopa.
Znam ten ból, jeśli chodzi o klapę laptopa:)
A poza tym, cieszę się, że mogłam pomóc:)
Pozdrawiam.
Po prostu przeoczyłem. To jakiś nałóg. Próbuję łączyć pracę z oglądaniem. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Twoje spostrzeżenie tylko wzmacnia ogólne wrażenie. Dzięki temu film jest jeszcze lepszy. Lubię takie pomysły montażowe.
I mnie, szowinistycznej świni, z pomocą przychodzi krucha kobietka.
Rozbawiłeś mnie:) Dzięki:) To może krucha kobietka wskaże jeszcze dwa fantastyczne filmy z pomysłem montażowym i nie tylko: jeśli nie widziałeś, to polecam "Wyspę tajemnic" z Leonardo di Caprio i "Incepcję", również z tym samym aktorem:) Lubię filmy z zagadką. To frajda, jak można bawić się dobrym kinem:)
Życzę miłych wrażeń.
Pozdrawiam.
"Wyspę tajemnic widziałem" i do tej pory nie potrafię wybrać odpowiedniej opcji. Czy on był chory, czy go wrobili? Obstawiam tę pierwsza. Film znakomity, a Di Caprio, mimo brzydoty na twarzy, pokazuje po raz kolejny świetną grę. "Incepcję" obejrzę, dzięki.
Tak, zgadzam się z Tobą, że "Wyspa tajemnic" to film znakomity. I masz rację, że główny bohater był chory. Poddano go terapii, która w mniemaniu psychiatrów skutecznie miała pomóc Teddy`iemu (di Caprio) uświadomić kim jest naprawdę (chodzi o jego prawdziwe nazwisko) i że jest mordercą własnej żony. I pomogła!!! W ostatniej scenie, gdy główny bohater siedzi na schodach razem z Chuck`iem Aule udaje, że nadal jest obłąkany, a tak naprawdę jest w pełni władz umysłowych. Zdradza się Chuck`owi ostatnim zdaniem: "Zastanawiam się czasem, co bym wolał: żyć jako potwór, czy umrzeć jako porządny człowiek". Udając obłęd wybiera to drugie, a więc poddanie się lobotomii i ewentualna śmierć, jako porządny człowiek. Chuck wie, że Teddy jest zdrowy, ale nie reaguje. Szanuje jego wybór i chyba rozumie.
Przepraszam, ze tak tu mędrkuję, ale takie filmy to prawdziwie fantastyczne łamigłówki i tak mnie jakoś poniosło:)
Pozdrawiam.
Nie, nie. Bardzo fajnie to opisujesz. Czekam na więcej. Jak się w innym temacie na Tobie za coś przejadę (jestem szowinistą), to mi się przypomnij. nie umiem się czasami ugryźć w język. Masz świetne spostrzeżenia. Również pozdrawiam. Obejrzę jeszcze raz "Wyspę tajemnic".
Spokojna głowa:) już wolę szowinistyczną świnię od innego osła czy barana:), bo istnieje pełna gama męskich odpowiedników, więc nie martw się na zapas, że możesz mnie za coś "przejechać". Jak będzie trzeba to jakaś malutka, jadowita riposta się znajdzie:)
A tak na poważnie, cieszę się, że podejdziesz do "Wyspy" drugi raz. Super. Pamiętam, że "Incepcję" musiałam obejrzeć 3 razy, bo intrygowały mnie kolejne levele snu i początkowo nie mogłam się w nich połapać. Zakończenie też jest wspaniałe. Ale poczekam, aż zobaczysz film, to może wymienimy spostrzeżenia:)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że bank zrobiony:)
Dobranoc.
Nie możesz być zjadliwa. Mnie uczono, że dziewczynka powinna być słodka i uosabiać wszelką delikatność tego świata. Obejrzę w piątek. Biedę miał więcej czasu. Wydaje mi się, że do "Incepcji" z jakiegoś powodu nie zapałałem miłością. Może się uprzedziłem po zapowiedziach...
Zrobiliśmy tylko kantor. Jutro pewnie będzie o tym w mediach.
Dobranocki.
Ok, mam nadzieję, że nie będziesz żałował, że mnie posłuchałeś:) Życzę dobrej zabawy!
A ja w sobotę wybieram się na film "Jack Strong". Jestem ciekawa, jak sportretowano Ryszarda Kuklińskiego, a co najważniejsze, czy przedstawiono go jako bohatera czy zdrajcę w tym naszym wtedy zniewolonym państwie. Ciekawe, jaka była wizja Pasikowskiego...
Mam nadzieję, że jednak zobaczę bohatera:)
Pozdrawiam.
Dobranoc
Na razie nie wybieram się na to do kina, ale bardzo chcę obejrzeć. Chciałbym też, aby nie zdeptano pamięci o tym człowieku. Jak więc odebrałaś "Jacka Stronga"?
Chętnie umieściłabym Ci tu obszerny spoiler o tym filmie, ale to byłoby nie fair:) Dyskusja też mile widziana, ale musiałabym Ci zdradzić fabułę. Napiszę tylko, że obraz bardzo mi się podobał, miejscami zaskakiwał, bawił inteligentnym humorem, a także trzymał w napięciu. No i pamięci o Kuklińskim nie zdeptano.
Dałam filmowi 8.
Pozdrawiam.
Skoro dajesz "8", to znaczy, że naprawdę bardzo dobry. Tym bardziej, że robił to polski reżyser, który raczej nie miał skłonności do odpolonizowania kina z najgorszych polskich manier a la Wajda. Czyli rachityczność, mętny obraz, fatalne ujęcia mimo świetnego aktorstwa. Pa.
Powinieneś być zadowolony z seansu. Rzetelna robota Pasikowskiego. To już drugi raz, jak mnie pozytywnie zaskakuje (pierwszy raz to kontrowersyjny film "Pokłosie").
Po seansie "Jacka Stronga" z zainteresowaniem przeczytałam wywiad z Davidem Fordenem, oficerem prowadzącym płk. Ryszarda Kuklińskiego, w późniejszych latach jego bliskim przyjacielem i nabrałam jeszcze większego szacunku dla przygotowania się Pasikowskiego i jego ekipy do nakręcenia tego filmu.
Pozdrawiam.
To bardzo, bardzo dobrze. Jak tylko się pokaże na DVD, to wypożyczę. Do kina kolnoa nie pójdę, bo drogo. Zwłaszcza, że nie mam ochoty wyrzucać 20 zł dla przyjaciółki. Nie wiem, czy polecałem film "Kołysanka" Machulskiego. Rewelacja.
W Wielkopolsce powiedzieliby, że oszczędny i gospodarny z Ciebie facet:)
Twój komentarz a propos przyjaciółki rozbawił mnie tak samo, jak stwierdzenie Pasikowskiego, dotyczące wywiezienia Kuklińskiego i jego rodziny do Berlina. Zapewne wiesz, że do dziś nie wiadomo, jak ewakuowano Stronga za granicę. Pasikowski prosił o tę informację Davida Fordena, ale on nie chciał jej ujawnić. Mówił, że tej metody używa się do dziś i nie może jej dekonspirować. To zmusiło Pasikowskiego do stworzenia własnego zakończenia i opowiadając o tym skupił się tylko na żonie Kuklińskiego, czerpiąc dziką radość z sytuacji, w którą ją wpakował swoim scenariuszem:)
Nie chcę Ci pisać szczegółów, najlepiej jak sam zobaczysz.
Cieszę się, że dzięki tej produkcji mogłam jeszcze więcej dowiedzieć się o tym wspaniałym człowieku, który tyle ryzykował, ale też tak wiele zrobił dla nas. Podziwiam go jeszcze bardziej niż kiedyś. Na szczęście w filmie nie wykreowano go na jakiegoś Jamesa Bonda, tylko na normalnego człowieka, kompetentnego "złotego chłopca", jak go nazywał Jaruzelski, diablo inteligentnego, pracowitego agenta.
Uff! Sorry, znowu się rozpisałam. Czasami tak mnie nosi:)
A "Kołysankę" obejrzę, dzięki.