nerwowego cisnęło mną kiedyś w psychozę zwaną schizofrenią - nie całkiem, na tyle jednak, aby doświadczyć wstrząsająco pięknych obrazów, historii, ludzi. Niebywałe! Nic bardziej realnego w życiu nie przeżyłem. Wróciłem Stamtąd i czuję się jak wykopany z Arkadii i zdradzony... Filmy zaś Lyncha to skromna, lecz zacna pociecha dla takich niedoszłych świrów jak ja, przywołanie frenetycznej logiki przepięknego snu wariata, całkiem oczywistej dla wielkich artystów, jak David... Śniłem tak ponad rok.