PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30630}

Mulholland Drive

Mulholland Dr.
2001
7,6 104 tys. ocen
7,6 10 1 103604
8,5 58 krytyków
Mulholland Drive
powrót do forum filmu Mulholland Drive

Przeczytałem wszystkie komentarze, które pojawiły się do momentu, w któym piszę ten, i chciałbym zauważyć coś, czego nikt do tej pory tu nie przedstawił. Jednak zanim to zrobię, to może najpierw wyrażę wielki podziw dla cboota za jego wnikliwą analizę filmu. Wiele mi rozjaśniła i jednocześnie sprowokowała do pójścia na niego co najmniej jeszcze jeden raz. Jednak cboot w swoich analizach nie wspomina o kilku scenach, które będą tematem tego komentarza. Mianowicie mam na myśli sceny, które w moim odczuciu są typowo prześmiewcze, parodystyczne, a zrobione są oczywiście z wielką wprawą.
Pierwsza z nich to cała sytuacja, kiedy rozmawiają dwaj kolesie w jakimś obskurnym biurze i w pewnym momencie jeden zabija drugiego. Tyle, że przy "zacieraniu śladów" w sposób typowo komiczny rani kobietę za ścianą. Potem następuje cała seria nieoczekiwanych wypadków i w efekcie mamy zamiast jednego trupa trzy plus włączony alarm i "chaos". Jednak bohater tego zajścia cały czas ma zimną krew i udaje mu się uciec. W każym momencie tej sceny widać aspekt komiczny. Wg mojej własnej interpretacji Lynch nabija się tutaj z różnych filmów gangsterskich i z płatnych zabójców, którzy wszystko mają zrobić po cichu, tajniacko...
Tak samo interpretuje jeszcze scenę, w której reżyser wpada do domu i widzi żonę z kochankiem. Całkowite zamienienie ról. To żona opierdala męża za to, że ten ją nakrył. Sedno komizmu samo w sobie. Rozbawił mnie także późniejszy moment, kiedy ochroniarz-goryl ma na karku niewierną żonę reżysera i sposób, w jaki ją "ucisza".
Tak samo parodystyczna jest scena castingu z udziałem Betty i jej wcześniejsza próba z Ritą. Ktoś już tu podał jej sedno: śmietanka hollywoodzka od kuchni. Zresztą sam casting zagrany jest patetycznie aż do bólu, jak tylko można było i późniejsze komentarze innych aktorów rozbawiają.
Chciałem tylko w tym komentarzu pokazać wieloaspektowość dzieła Lyncha, które uważam za jeden z najlepszych obrazów, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie krytykuje go:), wręcz przeciwnie. Doceniam przez to jescze bardziej...