Ponieważ w Stanach Zjednoczonych panuje moda na sequele, jesteśmy niejako skazani na ogładanie kontunuacji filmów sprzed dwóch czy trzech lat. Niestety najczęściej są to obrazy kiepskie, nieciekawe, a nawet kiczowate. Do takiej właśnie grupy zalicza się "Mumia powraca" czyli cześć druga kasowego przeboju lata'99.
Od akcji z poprzednego filmu minęło 10 lat. Rick i Eve są małżeństwem i mają niesfornego synka Alexa. Poprzenida przygoda z Imhotepem niczego ich nei nauczyła więc dalej odkrywają grobowce,a raczej je rozbijają i profanują i wpadają notorycznie w tarapaty.
Tym razem do pokonania mają nie tylko starego znajomego, Mumię, ale także wszechpotężnego sługe boga Ozyrysa, Króla Skorpiona, który dzięki obietnicy swego boskigo protektora wraca do świata żywych co 5000 lat na czele swojej upiornej armii. Co łątwe do odgadnięcia tym, którzy bezpośrednio prowokują Króla Skorpiona do "pobudki" są Rick, Evy i Alex. Wspomagani przez Jonathana i tajemniczego Lock Nah musza pokonać dwie niemal wszechpotężne moce Króla Skorpiona i Imhotepa...
Intryga w wielu miejscach bardzo się komplikuje i "trzyma się kupy" tylko na słowo honoru, więc nie polecam skupiania się na niej. W odniesieniu do części pierwszej pojawiają się dziwne i niezrozumiałe fragmenty, nowe wątki, które niestety tworzą całość dość bełkotliwą i niejasną. radze więc zapomnieć fabułę pierwszej "Mumii" oraz fakt, ze akcja się toczy w latach 30. ubiegłego stulecia. Amerykanie - dość niekonsekwentnie - zapominają o tym, że kilkadziesiat lat temu pewnych wynalazków technicznych nie było.
Na szczęscie film przed zupełnym niepowdzeniem ratują fantastyczne sceny generowane w większości komputerowo. Dzięki wspaniałje wyobraźni techników informatyków mamy niebywała okazję "zwiedzić" starożytny Egipt, na tyle dobrze zrekonstruowany, ze sprawiający wrażenie prawdziwego. Efekty specjlane są więc zdecydowanie atutem filmu.
Co do aktorów, cóż... Brendan Fraser gra dośc manierycznie, niepomny faktu,że jeog bohater ejst dojrzalszy a przynajmniej powinien być o kilka lat i z tym samy zapałem co w pierwszej części i brawurą "goni " Mumię. Niestety jes tprzy tym potwornie nudny i sztampowy. Mimo,że postac nie jest zbyt udana, dałoby się z niej coś wykrzesić. Jakiś niewymuszony urok, dezynwolturę. A tu nic. Brednan choć ładny jest mdły.
Rachel Weisz z kolei jest moim zdaniem bardziej wyrazista niż w orygnialnej "Mumii". jest kobietą silna, dzielną, nieco szaloną, ale rozsądną. Przynajmniej trochę. Może dlatego, że losy jej postaci znacznie bardziej się komplikują niż w pierwszej części. Weisz gra niejako diwe postacie Evy i Nefreteti, którą była w poprzendich wcieleniach. Nie jest to jednak ta sama Egipcjanka, która Evy "była" w poprzenidje części, więc sprawa porpzedniego życia mocno się komplikuje....
Mimo pewnych niedociągnięć- przede wszystkim w scenariuszu - film warto obejrzeć, choćby dla efektów wizualnych. Są też dwie sceny, wyraźnie wybijające isę z całości. Jedna z początku filmu, która pokazuje piękny i mistyczny Egipt oraz jedna z koncowych, gdy Imhotep, pouszczony przez swoją ukochaną, poddaje się i umiera. To bardzo piękna scena i o i wiele prawdziwsza niż ciągłe przytulanki Ricka i Evy. Łzy w oczach Mumii czynią ją a raczej jego niemal ludzkim. Imhotep budzi współczucie....
Mimo happy endu - śmierci obu potęznych przeciwników, mam przedziwne wrażneie, że Rick, Evy i Alex jeszcze wrócą...razem z Mumią....