1. Desperackie pytanie naczelnika wiezienia na barce "O'Connell co robimy, co robimy?" i świetna odp. Ricka " Zostań tu ja sprowadzę pomoc!", czy jakoś tak :)
2. Licytacja Evelyn z naczelnikiem:
Evelyn:- Damy Ci 10%
Naczelnik:- 50
E:- 20
N:- 40
E:- 30
N:- 25
E: A, stoi!
3. I mina Ardetha na skrzydle samolotu, wówczas gdy bohaterowie lecą na pomoc Evelyn
Plus wiele innych
A tak poza tym, szkoda, że naczelnika tak szybko uśmiercili. Gościu śmierdział, był idiotą ale za to prześmiesznym:)
Wg. mnie Johnatan rządzi!
- Kto to był ten Seti, i czy był bogaty?
- Seti to był faraon - ten najbogatszy.
- O, to dobrze! Polubiłem gościa!
Ale także mina Ardetha w samolocie jest cool ;)
Najbardziej mnie chyba rozwaliła cała scena rozwałki w bibliotece, kiedy to Evelyn zdołała przewrócić wszystkie regały z książkami, i skwitowała to jedynie słówkiem "ooops...".
A potem ten dialog, kiedy kustosz się zjawia:
"- Nooo... What is that? Give me frogs! Give me flies! Locusts! Anything, but you! By you, all plagues are just a playfun!
- I'm sorry, that was an accident...
- No, no, no. When Ramzes destroyed Sirya, THAT was an accident. You... are... a CATASTROPHE!"
No i był też fajny dynks z bocianem, kiedy Jonathan dopytuje się Evelyn o ostatni symbol, kiedy Ankh Sunamuhn próbuje zabić jego siostrzyczkę. A potem to dziarskim, beztroskim tonem: "Oh, yeah... that's right!"
Jonathan, który natyka się na tłum opętanych, po czym przybiera zgarbioną postawę i zaczyna jęczeć "Imhotep... Imhotep..." - tyż piknie.