PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=110717}
5,5 94  oceny
5,5 10 1 94
Murderock - Uccide a passo di danza
powrót do forum filmu Murderock - Uccide a passo di danza

Slashdance

ocenił(a) film na 5

Lucio Fulci musiał skakać z radości gdy wymyślił mordercę który zabija swe ofiary przy pomocy długiej szpilki. Wreszcie miał fabularne uzasadnienie by pokazywać piersi niemal wszystkich ofiar. Zanim bowiem killer użyje takiej broni, musi rozedrzeć koszulę dziewoi by wymacać serce. Niestety po jakimś czasie mina zrzedła reżyserowi... Dlaczego? Uświadomił sobie że wymyślonym orężem nie będzie można zmasakrować ciała, przez co pozbawi swój film scen gore. Stanął więc przed męską decyzję: cycki albo flaki. Pozostał ostatecznie przy tym pierwszym i ja temu wyborowi przyklasnę, choćby dlatego że piersi w filmach Fulciego na ogół były prawdziwe, a wnętrzności choć naturalnie takie nie miały prawa być (no dobra, zdarzyło się w "Mieście żywej śmierci" że były) to zazwyczaj wykonane zostały aż nazbyt sztucznie.

"Murderock" jest giallo bardzo mocno zainspirowane sukcesem amerykańskich filmów tanecznych. Dlatego też kryminalna intryga rozgrywa się w dużej mierze na parkiecie. Grupa tancerzy przygotowuje występ, a tajemniczy morderca eliminuje po kolei kobiecą część obsady. Videoclipowy klimat lat 80 jest odczuwalny już od pierwszych kadrów. Keith Emerson skomponował pulsujący soundtrack, bohaterowie są ustylizowani jak w muzycznych hitach tamtej dekady, a jedna ze scen bezpośrednio pije do "Flashdance" (nigdy nie wiem kiedy włosi czemuś hołdują, a kiedy to zwyczajnie odgapiają). Cała ta atmosfera sprawnie zasłania słabości fabularne, choć one po jakimś czasie przebijają się na pierwszy plan. Wtedy przestaje być już kolorowo. Scenariusz zawiera bowiem raczej średnią zagadkę, a co najgorsze udało mi się ją przejrzeć.

Postaci w większości są "nienormalne" i chyba dzięki temu Fulci chciał mylić tropy. Na dobrą sprawę nie zadziałało to, choć kilkoro polubiłem. Zdecydowanie plus należy się porucznikowi prowadzącemu śledztwo, a co za tym idzie grającemu go Cosimo Cinieri. To bystrzach o oczach szaleńca, któremu wyraźną frajdę sprawia poruszanie się między dziwakami. Zdecydowanie trzyma on ten film bardzo mocno, nawet gdy zdaje się on rozlatywać w kilku miejscach.

Generalnie jest lepiej niż się spodziewałem: to estetycznie zadowalające kino, choć marny kryminał. Fani reżysera muszą wycierpieć brak ekstremalnej przemocy, ale jak pisałem we wstępie: coś za coś ;)