Pierwsza przestroga, jaka jest w nim zawarta według mnie brzmi: Jeżeli nie jesteś gotowa na
dziecko, to się zabezpieczaj. Od tego się wszystko zaczęło - od niechcianej ciąży. Dzieciak nie
doświadczył choćby krztyny matczynej miłości i dlatego stał się socjopatą bez uczuć.
Nie mogę się z tym zgodzić. Film nie jest dobry, jest tylko (marnym) streszczeniem książki, która z resztą sama w sobie też nie przypadła mi do gustu - pewnie dlatego że cała ta historia właśnie nie bardzo trzyma się kupy.
Kevin rzeczywiście nie był wyczekiwanym przez Ewę dzieckiem, ale również nie znienawidzonym i kobieta bardzo się starała być dla niego dobrą matką. Naprawdę bardzo (czego w filmie nie widać, ale w książce owszem). A on już od dziecka jakby robił jej na złość. Moim zdaniem jeśli już w ogóle taka historia jest możliwa, to Kevin urodził się z socjopatycznym zaburzeniem osobowości.
Starała się tylko dlatego, że tak wypada, a nie, bo go kochała. Nie potrafiła pokochać swojego dziecka, a dzieci wyczuwają takie rzeczy.
Oglądałam film i nie zauważyłam by matka miała go gdzieś i nie próbowała się z nim porozumieć, jest wiele momentów, gdzie kevin patrzy na matkę jak na wroga, a momentalnie zmienia mu się nastrój i w podskokach biegnie pomóc ojcu.
Hm piszesz tylko o matczynej miłości, a przecież nawet jeśli, to miał ojca z którym kevin bardziej trzymał sztamę niż z matką. Nie rozumiem tego naskoku na matkę, przecież to ona chciała porozmawiać o kevinie z ojcem, ale ten mówił, że nic się nie dzieje, a to ona wyolbrzymia, przesadza, nawet chyba kilka razy powiedział jej, że sama musi się leczyć.
I kończąc chciałabym jeszcze nadmienić, że kevin zabił wszystkich oprócz matki.