Ona go kochała i tego jestem pewna. I za każdym razem, kiedy próbowała się zbliżyć, za każdym razem Kevin ją odtrącał. Kochała go nawet mimo tego co zrobił. Wybaczyła mu czyny niedopuszczalne. Choć zniszczył jej życie, zrujnował wszystko, zabrał szczęście, i tak go odwiedzała.
Film był, był....brakuje mi słów. Zastanawiałam się oglądając, jak sama poradziłabym sobie z takim synem? Może inaczej - kiedy straciłabym zmysły? Na pewno nie byłabym tak silna jak Eva. Ona poza pustym, przegranym wyrazem twarzy, była kompletnie zdrowa.
Mam głębokie poczcie niesprawiedliwości, które ją spotkało. To znaczy starała się, próbowała uczestniczyć w życiu Kevina. Ale odtrącana dzień w dzień, po jakimś czasie nie miała więcej siły. Nie dziwi mnie to.
Natomiast jej syn...świetny aktor! Kontakty z ojcem sztuczne i wymuszone, element taktyki tego chłopca. To przyjazne usposobienie w jego towarzystwie miało tworzyć ciągły konflikt pomiędzy rodzicami. Kevin robił wszystko, żeby matka była uważana za nieczułą, niekochającą wyrodną osobę. Niedoszły rozwód Evy i Franklina to jego sprawka całkowicie. Świetnie dobrana para, kochająca się, została brutalnie podzielona przez Kevina. Dlaczego?
W swoim chorym umyśle, darzył ją niezdefiniowanym uczuciem. Była dla niego najważniejszą osobą na świcie. Morderstwa, których się dopuścił - po pierwsze miały zwrócić jej uwagę, po drugie uczynić z niej wrak człowieka. I jedno i drugie wyszło perfekcyjnie. Kevin pozbawił matkę wszystkiego, ściśle powiązał ze sobą, uczynił współwinną, wpędził w otchłań, siebie czyniąc jedynym członkiem rodziny.
W tej historii nie ma zbyt wielu optymistycznych akcentów. Ten jeden jedyny, kończy film. Scena w więzieniu, i nieoczekiwana demonstracja czułości matki w stosunku do syna, dawała nadzieję, że przyszłość obojga będzie choć odrobinę mniej mroczna i smutna. Że może kiedyś ona znów będzie potrafiła cieszyć się życiem, uśmiechać. A Kevin? Może i dla niego będzie ratunek? Może wyciągnie wnioski?
Interpretować tą niezwykłą relację można na tysiąc sposobów. Pozostaje w umyśle, tworząc kolejne hipotezy.
Ja do tego filmu zabierałam się dwa razy, za pierwszym razem nie przebrnęłam, dopiero za drugim przy lepszym nastawieniu. Dziś wiem, że jakbym nie obejrzała, to bym żałowała, bo film jest cudowny.
Co do kwestii spornej - zdania co do tego czy matka go kochała czy nie są bardzo podzielone. Z jednej strony zniszczył jej życie, odebrał marzenia. Z drugiej pozostała z nim do końca, pomimo, ze odebrał jej wszystko.
Ja uważam, ze matczyne uczucia nie podlegają jakimkolwiek sporom, są bezwarunkowe. Zgadzam się więc, ze mimo wszystko Eva kochała syna.
+ świetna gra aktorska!
Polecam przeczytać książkę. Wtedy każdy będzie mógł zrozumieć matkę i myślę, że nie będzie żadnej "spornej kwestii";)
WSTYD! Nie miałam pojęcia, że na podstawie książki :O Potrzebuje jakiegoś samobiczowania :O
I muszę koniecznie książkę znaleźć, kupić/wypożyczyć i pochłonąć!
Dzięki za info :)
"+ świetna gra aktorska!"
Swinton była hipnotyzująca. Pewnie pamiętasz scenę w samochodzie, takie ujęcie na jej twarz...Niesamowite aktorstwo
Ogółem rewelacyjny film.
Będę musiała obejrzeć jeszcze raz, bo pierwszy raz oglądałam z wypiekami na policzkach i myślą "Co będzie dalej, co dalej!!".
Teraz myślę, ze będę zdolna do zwracania uwagi na szczegóły i do dokładniejszej analizy. :3
a ja myślę, że bardzo chciała go kochac.... Eva żyła w poczuciu winy z powodu syna, gotowa była na wszystko, aby zmniejszyc to poczucie, robiła co mogła, ale nie umiała (szkoda, że nie trafiła na terapię w odpowiednim czasie), zgadzam się - doskonałe kino!
EVA NIE KOCHAŁA KEVINA. Nie kochała nigdy dzieci! Widocznie słabo zrozumiałaś film, a dla każdej osoby interesującej się ludzkimi zachowaniami było to oczywiste. Eva chciała kochać Kevina, ale jednak go nie kochała, w książce autorka wiele razy podkreślała że Eva go nie kochała, a w książcę Tilda Swinton dość (według mnie) wymownie manifestowała swoją niechęć do tego dziecka.