Bardzo mocno ten film na mnie oddziaływał podczas oglądania. W pewnym momencie byłem bliski jego wyłączenia, ale obejrzałem go do końca. Ten film jest okropny i wspaniały zarazem. Szczególnie mocne wrażenie na mnie zrobiły sceny jak Kevin był mały. Zamiast radosnego dziecka, matka która nosiła go przecież przez 9 miesięcy i urodziła, widziała obcą istotę nie chcącą nawiązać żadnego kontaktu, a przecież więź matki z dzieckiem to jedna z najsilniejszych, o ile nie najsilniejsza więź jaka może w ogóle być. Dzięki świetnej grze Tildy Swinton można było odczuć jak fatalnie czuła się matka nie mogąc się cieszyć normalnym macierzyństwem.