Po których siedzi się osłupiałym na napisach końcowych.. Moja pierwsza myśl gdy zacząłem
oglądac: jakiś psychiczny film. O co chodzi z tomatiną?? Czy to historia życia jakiejś kobiety
cierpiącej na wielką depresję? No i o co biega w domu ufajdanym czerwoną farbą? Szczerze
mówiąc, wątpiłem, że dotrwam do końca. A jednak, w miarę seansu nie mogłem oderwać oczu
od tego obrazu. "Musimy porozmawiać...." zjechało mnie psychicznie :P
Kurczę,właśnie opisałeś moje odczucia.Ja też po 20 minutach myślałam,że odejdę :).A co jest najgorsze:może nie "zjechanie psychiczne" :D,ale to,że i tak masz pełno pytań co do tego filmu.Jest świetny,ale na końcu siedzi się z taką miną absolutnego zdziwienia.Kto wie może to czyni go tak wyjątkowym. :)
Macie słabą psychikę czy jak? Jest tyle bardziej uderzających filmów. Zauważyłem tendencję - jeśli film jest psychologiczny - ludzi o nim mówią że jest ciężki w odbiorze.
Czerwona farba, te dwie kobiety napotkane na chodniku, słowa współpracownika. Moje zdanie jest takie - jest to niezadowolenie publiczne, pokazanie wściekłości ze strony pobliskiego społeczeństwa. Powód jasny - wychowanie syna, którego nie dało się wychować dobrze. Są tacy którzy tłumaczą sobie te rzeczy podkręcając w głowie, że to taka jakaś halucynogenna depresja, tym samym mącąc jeszcze bardziej jaki film był ciężżżżki.
Zjechało mnie psychicznie - tak jak Was tutaj np. Pogorzelisko. Oczywiście film miał zaskakujące zakończenie, jednak 3/4 powie - łatwe do przewidzenia, już przy napisach początkowych wiedziałem/am jak się skończy :)
Znam to uczucie, patrzenia na napisy końcowe.
Moim zdaniem tu nie chodzi o słabą psychikę,ale o dobrze zrobiony film.Trochę niedoceniony,lecz nie zamierzam przekonywać,bo widzę,że ocena 5 nie podlega dyskusji :)Ktoś napisał o nim,że"nie ma tam żadnego zbędnego ujęcia"(z tym się zgadzam).Podoba mi się stwierdzenie "halucynogenna depresja":D,ale nie znasz mojej opinii na temat tego filmu,więc pisząc,że coś sobie podkręcam w głowie,mylisz się.Czytając Twój komentarz widzę,że odebrałeś/aś ten film zupełnie inaczej niż ja,czyli nie szukając w nim głębszego sensu,więc mamy zupełnie inne poglądy.Pozdrawiam :D
Ps.Dzięki za podanie filmu"Pogorzelisko".Opis zdaje się być interesujący. :)
Witaj,
ten głębszy sens to motyw matczynej miłości? Nie pisałem, że podkręcasz sobie coś w głowie, nie miałem zamiaru nikogo urazić, napisałem, że są tacy, którzy tak robią, nie chodziło mi konkretnie o Ciebie.
Po za tym wiesz jak jest, każdy ma swój gust. Są tacy, którzy pieprzą własną starą, są tacy, którzy mówią, że matka ich kocha, i są tacy jak np. ja, którzy miłości ze strony matki nigdy nie doświadczyli. Dlatego też, jeśli chodzi Ci o motyw przewodni w filmie, którym jest właśnie matczyna miłość, to do mnie ten aspekt nigdy nie przemówi. Jak mówiłem - kwestia wyrobionych gustów.