PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32363}

Mustang z Dzikiej Doliny

Spirit: Stallion of the Cimarron
2002
7,6 93 tys. ocen
7,6 10 1 93170
7,0 32 krytyków
Mustang z Dzikiej Doliny
powrót do forum filmu Mustang z Dzikiej Doliny

W roku premiery "Spirita" wybrałem się z klasą do kina na "Zemstę"(szkolny obowiązek, chociaż film nie był najgorszy). Nie słyszałem jeszcze wtedy o Mustangu, więc widok plakatu reklamującego film nie wzbudził we mnie żadnych emocji.
- Kolejna bajka dla dzieci w wieku przedszkolnym- stwierdziłem.
Nie przypuszczałem jak bardzo mogę pomylić się względem tej "bajki". Na długo zapomniałem o widzianym plakacie.
Kilka lat później, kiedy osiągnąłem już bardziej dojrzały wiek nastolatka, zupełnie nieświadomie znowu zetknąłem się ze "Spiritem". Nastąpiło to przez pewną piosenkę słyszaną kilkakrotnie w radio. Mówię tu o "Here I am" Bryana Adamsa. Świetny utwór. To dzięki niemu odkryłem później dalszą twórczość Adamsa i wiele innych pięknych piosenek. Nie zdawałem sobie sprawy, że utwór pochodzi z tego filmu, ale bardzo go polubiłem. Już od tamtego czasu kojarzył mi się z wolnością..
Jak już wspomniałem zafascynowany Adamsem, zacząłem szukać innych jego piosenek w internecie. Dowiedziałem się również, że "Here I am" pochodzi z płyty "Spirit". Płyta jak każda inna, pomyślałem nie studiując za bardzo jej pełnej nazwy. Ściągnąłem nawet "Run free" skomponowane przez Hansa Zimmera i ...
użyłem go jako podkład do audycji o 2 maja, którą nagrywali na potrzeby zajęć szkolnych mój brat i jego kolega. <Nawiasem mówiąc całkiem nieźle wyszło..:) >
Dopiero któregoś dnia szukając teledysku "Here I am" trafiłem na.. scenę z filmu. Jest to scena narodzin Spirita. Kiedy usłyszałem dźwięk szukanej piosenki i słowa śpiewane przez Bryana połączone z tą sceną, poczułem dziwne ciepło wewnątrz. Wtedy postanowiłem obejrzeć film w całości.
Kilka dni później udało mi się ściągnąć film. (W wersji oryginalnej, ponieważ zależało mi na piosenkach Bryana Adamsa). Film obejrzałem ostatecznie w lipcu 2009 r.- 7 lat po premierze.
Czas, który spędziłem oglądając film był dla mnie wyjątkowy. Nigdy później nie czułem się tak samo. Już początek- lot orła i scena z biegnącymi mustangami wywarły na mnie ogromne wrażenie. Tego ciepła wewnątrz i szybciej bijącego serca nie zapomnę nigdy.. (Czy na każdego ten film działa w ten sposób?!). Podczas sceny narodzin Spirita nie mogłem już powstrzymać napływających łez..
Przez cały film czułem to ciepło wewnątrz i rozpierającą mnie radość?/spokój? Dziwne i piękne uczucie, którego wcześniej doznałem tylko kilka razy- kiedy oglądałem Króla Lwa(pl) i Brother Bear(ang) i może kilka odc. Naruto, ale nigdy w takim stopniu i tak mocno..
Wielki wpływ na to miały na pewno świetne piosenki Bryana Adamsa. Szczególnie mam tu na myśli "Sound the bugle". Czułem wtedy na sobie zimowy chłód (film oglądałem w lipcu), ale jednocześnie ciągle to wewnętrzne ciepło... Jak dziecko przeżywałem losy Spirita i z emocjami śledziłem akcję. Trudno opisać słowami uczucia z tym związane.. Nie myślałem, że mogę w ten sposób reagować na film- nierealną historię. Ale czy nierealnym można nazwać coś, co zostaje w sercu człowieka już na zawsze, do końca życia?? Końcowa melodia "I'll always return" dopełniła nastroju. Dla mnie było to jak powiew świeżego wiosennego wiatru, którego zapach pamięta się przez cały rok..
Czy "Spirit" wywarł na mnie takie wrażenie, że zmieniło się coś w moim życiu? Myślę, że tak. Nie objawia się to jednak w innym postępowaniu czy zmianie charakteru. Zmieniło się postrzeganie świata, otaczających ludzi. Niektóre problemy wydają się małe, nieistotne, a zachowanie ludzi, ich priorytety, styl życia wydają się nonsensowne, zupełnie niezrozumiałe.
Zapewne na każdego film ten wywarł trochę inne wrażenie, może nawet nie do końca pozytywne i entuzjastyczne jak moje. To naturalne, przecież każdy z nas jest wyjątkowy na swój własny sposób i inaczej reaguje na podobne sytuacje. Niemniej jednak, dla mnie "Spirit" to historia wyjątkowa. Z pewnością wrócę jeszcze nie raz do niej z podobnymi emocjami i ekscytacją, bo "prawdziwie dobra historia nie nudzi się nigdy"...


PS. Dzięki za dotrwanie do końca zbyt długiej wypowiedzi..
Macie jakieś własne opowieści dotyczące "Spirita", lub
opinie i odczucia?


Pozdrawiam,
Dave ;)

Dave_Nar

Dave, czytanie Twojej historii było czystą przyjemnością i na pewno ani w jednym momencie mnie nie znudziłeś :)

Moja historia związana z Mustangiem jest troszkę inna, ale podobna do Twojej ;)
Po raz pierwszy zetknęłam się z tą bajką dzięki mojej najmłodszej siostrze i siostrzenicy. To one oglądały Mustanga na płycie pożyczonej od koleżanki... Tak się złożyło, że w tym czasie byłam poza domem i wróciłam gdy bajka dobiegała końca. Początkowo nie zwróciłam uwagi na samą fabułę, spodobało mi się tylko, że dziewczynki oglądają jakąś fajną bajkę dla dzieci (a nie dla dorosłych!) i to w dodatku o zwierzętach, do których mam wielki sentyment :) Trafiłam jednak na samo zakończenie i napisy końcowe. A tam... piosenka "Here I am"! Bryana Adamsa załam już kilka ładnych lat i od początku zajmował wyjątkowe miejsce w moim sercu wraz ze swoimi piosenkami, więc i wtedy nie trudno było mi odgadnąć czyj głos słyszę... Potem o dziwo, kolejna jego piosenka... a potem... jeszcze jedna, choć ich nie znałam, wiedziałam, że to dzieło Bryana Adamsa!!! Tego było za dużo :) Szybko zapytałam małe łobuziary jaką bajkę oglądały i stwierdziłam, że przy najbliższej okazji obejrzę ją od początku do końca :) Jak się okazało moje dwie najmłodsze pociechy od kilku już dni niemal non stop oglądały tę bajkę i w kółko powtarzały piosenki (w wykonaniu Balcara).
Dziewczynki nie trzeba było długo namawiać do ponownego obejrzenia Spirita :) Usiadłam z nimi i zaczęłam oglądać. Od początku ciarki mnie przeszły gdy frunęłam z orłem po kanionie... coś wspaniałego! Cała historia porwała mnie, prawie tak samo jak dziewczynki obok mnie :)
Razem z nimi śmiałam się gdy Spirit walczył z Murphy'm a potem płakałam jak dziecko, gdy Rosa została sama ranna a Spirit musiał wsiąść do wagonu... i potem ta piosenka! Rozkleiłam się na dobre a przy okazji zakochałam się od pierwszych taktów w wykonaniu Maćka Balcara... Już teraz nie wiem czy bardziej podoba mi się jej polska czy angielska wersja :)
Po napisach końcowych przejęłam pilota i do upadłego powracałam do wszystkich piosenek, aż się ich nauczyłam. Zrobiłam dziewczynkom niezłą frajdę, bo potem siadałyśmy razem i śpiewałyśmy na cały głos po kolei każdą piosenkę :):):) ku mieszanym uczuciom reszty rodziny :D:D:D
Oczywiście nie poddałam się póki nie zdobyłam całej płyty Bryana Adamsa z piosenkami ze Spirita :) "Sound the Bugle" i "Nothing I've ever known" czy "Brothers under the sun" uważam za najpiękniejsze :) Plus oczywiście "You cant take me" :)
Czy Spirit coś zmienił we mnie samej? Myślę, że tak, bo teraz poszukuję w filmach tego czegoś, co miał Spirit a inne bajki raczej nie mają.
Piękna historia, piękne obrazy, przecudowna muzyka sprawiły, że akurat Mustang zapadł mi głęboko w pamięć i od czasu, gdy poznałam tę bajkę, polecam ją każdemu... i małemu, i dużemu :)
A piosenki Bryana Adamsa? One nadal są ze mną, w cięższych chwilach na poprawę humoru nucę sobie "You cant take me" czy "Get off my back", gdy chce mi się płakać, po prostu cichutko śpiewam "Sound the bugle" lub "Nothing I've ever known"... po kolei wszystkie piosenki ze Spirita...
I tak właśnie wyglądałaby moja historia :)

Ech, rozpisałam się, ale o tej bajce mogłabym tak długo... :)
Nigdy mi się nie znudzi ani ona ani tym bardziej ścieżka dźwiękowa do niej :)
Pozdrawiam wszystkich :)