film zdawał się budować więzi pomiędzy postaciami i dążyć do pokazania nam ich historii. Robił to całkiem nieźle, by na końcu dać widzowi liścia w pysk, burząc wszystko co mogłoby
mieć sens, nie zamykając historii za to zamykając nawet drogę do różnych interpretacji. WTF!
A może po prostu ja w nim czegoś nie dojrzałem?