To były czasy kiedy w filmach grali prawdziwi aktorzy z krwi i kości. Po drugie był też niezły
wybór, a dzisiaj w każdym nowym filmie grają Ci sami aktorzy. Nieliczni reżyserzy typu Marcin
Wrona czy Wojciech Smarzowski potrafią pójść pod prąd - broniąc się filmem, zamiast
bronić film obsadą.