Przez cały czas oglądania filmu zastanawiałam się kiedy się skończy. Akcji zero. Główna bohaterka płytka, zarówno jak i bohater. Znalazł się i element indoktrynacji w postaci związku Iry i Ruth, których historia z resztą to też istny banał. Wszystko słodkie i przewidywalne. Piszę z perspektywy osoby, która książki nie czytała i uważam, że każdy film robiony na podstawie powieści Nicholasa Sparksa jest denny.
Ta postac nie była płytka, ale fizjonomia tej aktorki nie do konca pasowała do roli. Podobnie zresztą jak fizjonomia jej współpartnera.
Każdy z nich wpisywał się idealnie w swoją rolę. Ona miała grać piękną, dobrą, współczującą, wrażliwą. On miał być męski, honorowy i trochę nieodpowiedzialny. Wyszło im znakomicie, ale głębi w tym nic. A w ich fizjonomii co Ci nie pasuje? Dla mnie to jest kolejny przykład schematycznego i wyrysowanego dobrania postaci. Oni nie są ani charakterystyczni pod kątem wyglądu (jeśli już poruszyłeś ten temat), ani pod kątem charakteru.