To jest film, którego brakowało mi w tym roku w kinie. Być może nie jest perfekcyjny, ale właśnie poprzez prostotę niektórych scen stał się prawdopodobnie moim faworytem 2018 roku. Autentyczność gry aktorskiej Gagi i Coopera naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły. I przede wszystkim poruszono bardzo ważne kwestie, jakże aktualne w dzisiejszym świecie. Nie zabrakło też trochę amerykańskiego humoru ;) No i oczywiście ścieżka dźwiękowa. Czapki z głów!!! "Shallow" zdecydowanie zasługuje na Oscara. A po finałowym utworze Gagi 3/4 ludzi w kinie (było w 90% zapełnione) płakało. Pierwszy raz w tym roku widziałem, żeby ludzie po seansie w taki sposób okazywali swoje emocje. Zdecydowanie polecam wszystkim koneserom dobrego kina, a sam planuję jeszcze raz wybrać się na "Narodziny gwiazdy" ze swoją rodziną.
PS. Gaga bez makijażu jest naprawdę ładna.