Może jestem naiwna, ale zdziwiłam się, że Jack popełnił samobójstwo. Niby rozumiem, dlaczego, ale tak czy inaczej gdy to zobaczyłam, pomyślałam: "Jak to?"
Wygrał bitwę, pokonał nałóg, miał kochającą żonę, z którą mógł jeszcze zrobić tyle pięknych rzeczy... To straszne jak poczucie winy może zniszczyć człowieka. Jeszcze ten menadżer dorzucił swoje trzy grosze :(
Film przepiękny, na pewno pozostanie w mojej pamięci.