Pięknie zaśpiewany film, bo to właśnie soundtrack jest jego główną zaletą. Nie można zapomnieć też o chemii pomiędzy Gagą a Cooperem, która nadaje realności całej historii.
Pierwsza połowa filmu jest naprawdę bardzo dobra, jednak już druga połowa widocznie traci tempo i nie do końca wie w jakim kierunku chce zmierzać.
Zabrakło, także głębszego profilu psychologicznego Jacka. Motyw utraty słuchu, uzależnienia, historii z ojcem i... depresji został potraktowany powierzchownie, ale to jestem w stanie wybaczyć, bo rozumiem że film skupiać się miał na płomiennym romansie bohaterów.
"Narodziny Gwiazdy" trochę też gubi gdzieś właśnie narodziny samej gwiazdy, skupiając się bardziej na show- biznesowym przekłamaniu i przedstawieniu jak sława może zniszczyć życie.
Podsumowując wszystko nadal jest to bardzo dobry film, który mimo tych wad i lekkiej przewidywalności jest bardzo dobrze wyreżyserowany, posiada ciekawie napisanych bohaterów oraz angażującą i emocjonalną historię. To wszystko powoduje, że film ogląda się dobrze, a długo po wyjściu z kina zostaje nam w głowie.
Film na pewno zapisze się w historii, a dzięki niemu mamy tak naprawdę dwa narodziny gwiazd: aktorkę Gagę i reżysera Coopera