W sumie cały scenariusz jest dosyć schematyczny. Już po kwadransie przymknąłem na to oko, ale jednak w drugiej połowie wydarzenia moim zdaniem są zbyt pospiesznie podane, a przez to wydają się naciągana. Tzn. nie wierzę, aby mądra dziewczyna nagle zaczęła tańczyć i śpiewać nowoczesne r'n'b, jak chwilę temu była taką bardziej popową PJ Harvey;) Tym bardziej, że facet mówi jej, śpiewaj to, co czujesz, co masz do przekazania. Podobnie powrót do alkoholu, całe to grammy, podstępny manager i ... cała opowieść wydała mi się być coraz mniej wiarygodna, choć nadal nie pozbawiona uroku. Nie lubię Gagi, ale była to cudna, a Cooper wypadł realistycznie.

Był potencjał. Szkoda, że nie został do końca wykorzystany. Jak dla mnie to jest okropnie przykre.

Wartość filmu odwrotnie proporcjonalna do szumu wokół niego...Podobnie jak La la land z którym było podobnie. Filmy na raz.

Podaj tytuł filmu który według ciebie nie jest na raz ? założę się ,że wymienisz film który być może lubię a mam wyszukany gust ! ten film to pięknie zagrana historia i nie dopatruj się na dużo !

O, i tu się zgadzamy - nie liczyłam (dopatrywałam) na dużo i się nie rozczarowałam :) Ta historia w filmach opowiedziana już chyba z x razy ale ok, podniecaj się dalej. Tylko nie pod moim postem :)

Ważne że dla Coopera i Gagi hajs i szum się zgadza ;)

Dobrze to ująłeś. Przewidywalny, schematyczny, naciągany. Nie kupuje postaci... Ally śpiewała od serducha i nagle godzi się na machaniem tyłka. Liczyłem na jej rozterki. Kasa, czy może jednak robię coś po swojemu i zostawiam sławę? Jack... no cóż. Nie chce mi się wierzyć, że rock'n'rollowiec dałby się zjechać jakiemuś pseudo managerowi, po czym by się powiesił. Taki stary, doświadczony wyga by go zjadł. 5.5/10