Czworo niedoszłych samobójców zawiera układ, który ma za zadanie chronić każde z osobna
przed odejściem z tego świata...
Temat, który mógłby zaowocować przewrotną czarną komedią, w ujęciu Pascala Chaumeila
przeistoczył się w ciepłe kluchy drugiej (trzeciej?) świeżości. Takie, w których nie powstydziliby się
wystąpić Hugh Grant czy Julia Roberts. Schematyczne rozwiązania sąsiadują więc z kiepskim
jakościowo humorem, z reguły "ku pokrzepieniu". Owszem, kilka okazji "na uśmiech" się
znajdzie, ale nie ma ich zbyt wiele, a i tak jest to uśmiech nieco wysilony. Najbardziej drażnią zaś
wstawki melodramatyczne: ckliwe, jakby wyjęte wprost z katalogu pod tytułem: "jak doprowadzić do łez
kurę domową". Pewnym pocieszeniem jest obsada, choć też nie powiem, aby którykolwiek
wykonawca zanadto się wysilał: ot, Pierce Brosnan jest Pierce'em Brosnanem, Aaron Paul jest
dalej Jessie'em z "BB", Toni Collette jest jeszcze brzydsza i bardziej zaniedbana, niż gdy
niańczyła Haleya Osmenta, zaś Imogen Poots wdzięczy się i pokazuje (raz jeden) pośladki. Ach,
zapomniałbym o Samie "the dinosaurs!" Neillu, który... no, jest i tyle. W swoim przedziale - może
nie takie złe, ale też nie należę do docelowej grupy odbiorczej tego typu produkcji.