i choć zapożyczył tytuł i główny pomysł z książki to jednak nie mają ze sobą nic wspólnego ;) Ale to nawet lepiej, bo książka ogólnie była beznadziejna, więc chociaż film rzucił jaśniejsze światło na ten tytuł ;) Po tym filmie polubiłam Scarlett Joahansson :)) no i nie obeszło się bez łez... jak można traktować swoje dziecko jak zabawkę? Nie wiem i nie rozumiem niektórych ludzi. Przynajmniej film kończy się pozytywniej niż książka ;)
Mnie też bardzo się podobał.I także po tym filmie polubiłam Scarlet,wcześniej wydawała mi się taka sztywna,a tu proszę.Bardzo rozśmieszyło mnie na początku,gdy Annie stała z opuszczonymi spodniami.Ogółem film był śmieszny,ale przy końcu jak Greyer płakał...Brak mi słów.7/10 ;)