a mam tu na myśli Osadę to na koniec pewnie dostałbym fajnego twista, że jednak istnieje normalne życie, tam poza osadą, a tu poza domkiem w lesie, a tak od poczatku wisiało to nad filmem i choć ten uparcie starał sie wmawiać, że jest inaczej tak całe zakończenie przewidziałem.
Na szczęście pozostał niezły klimat i Berry która zagrała lepiej niz dobrze. Tylko pieska szkoda bo został tam sam.
Na fotografii którą robił dzieciak, jest dłoń humanoidalnej postaci. Dziewczynka która przyszła odszukać tate, to ta sama o której mówiła mama, ta która złamała noge i konała kilka dni. Myśle, ze te rodzine próbowało zło opętać.