Kiepski film ale w porównaniu do innych filmów Robertsa nie jest taki zły. Przede wszystkim Roberts nie jest tu takim wnerwiającym ulizanym bachorem który rozwala każde ilości bandytów/debili bez draśnięcia. Po za tym podobał mi się muzyka. Reszta filmu jest jak zwykle w filmach z tym aktorem do niczego. Aktorstwo porażka, scenariusz dziurawy jak szwajcarski ser i do tego bezlitośnie durny i do tego ten smrodek dydaktyczny. Lubię kina akcji, nawet i to B klasowe, ale Robertsa nie cierpię, Osobiście zamiast oglądać te jego gnioty wolę luknąć coś z takimi aktorami jak Lorenzo Lamas, Gary Daniels, Don "The Dragon" Wilson, czy Jeff Wincott.