Boli to tym bardziej że Oblivion podobnie zresztą jak wcześniej Tron Dziedzictwo ma bardzo dobre efekty specjalne, świetną muzykę, niezłe zdjęcia i klimat. Także obsada wydaje się dosyć solidna(Cruise, Freeman). Film okazuje się jednak być kalką wielu wcześniejszych filmów i pomysłów co w sumie nie byłoby takie złe gdyby nie fakt że film kompletnie pozbawiony jest polotu, brakuje nadania tym postaciom i temu wykreowanemu światu większej głębi, jakiegoś zżycia się widza z tymi postaciami, wciągniecia w fabułę, lepszego aktorstwa bo aktorzy są raczej kiepsko prowadzeni, tworzenia napięcia, wywoływania emocji. Sam finał to jedno wielkie rozczarowanie i powód do uśmiechu ale zażenowania nad zmarnowaniem potencjału i zniszczeniem całej początkowej dramaturgii i tajemnicy. Tak więc Kosinski nakręcił kolejnego gniota co w sumie nie dziwi. Tron Dziedzictwo też był "ładnym" od strony technicznej ale wyjątkowo pustym w środku gniotem.