Końcówka prawie identyczna jak w Dniu Niepodległości.
Główny bohater wykorzystując pojazd wroga leci z bombą na statek matkę, który nawet wygląda
podobnie.
A mi przypomniał Planete Małp (tylko tę orgyginalną - podobne krajobrazy po zniszczeniu Ziemi), Dzień Niepodległości (chociaż zdaje się, że tam z wirusem lecieli a nie z bombą), Armageddon (tam lecieli z bombą, ale w prawdzie nie na obcych) i naszą dobrą Seksmisję (wciskanie kitu o promieniowaniu i ogólne ogłupianie towarzystwa).