Chyba najsłabszy film Denzela, powoli przechodzi mi zachwyt nad jego osobą. W Book of Eli zagrał słabo, no ale to generalnie słaby film był, no i teraz - wciąż ta sama mimika, te same gesty, ta sama gadka...nie wybija się poza schemat. W American Gangster, było tego mniej, to i kreacja od razu wydała się atrakcyjniejsza. Kończąc, od razu widać że to film Scott'a. Powtarzalność kadrów i 'charakterystyczna' czołówka', no i Denzel tak w końcu przez Scott'a uwielbiany.