Film o autsajderze. Dialogi i fabuła przypomina trochę literacką twórczość Kafki (jednak Jarmuschowi wiele do niego barkuje...). Sam pomysł na film całkiem dobry i mógł zostać lepiej wykorzystany. Zaczyna się ciekawie i sm wstęp zachęca do dalszego oglądania. Niestety awangarda w tym filmie nie jest ciekawa, sceny w których nic się nie dzieje, a które trwają bardzo długo nie są interesujące, po prostu męczą i nużą. Takie miały być? Wiem o tym, ale to nie jest dobry pomysł, dlatego takich rzeczy się w kinie nie stosuje bo to jest po prostu bezsensowne. Monotonia rzuciła się chyba na mózg reżyserowi bo jest w tym filmie aż tak przytłaczająca, że nawet nie ma sensu się wsłuchiwać w ciekawe dialogi. Tym samym główny bohater wyszedł na zblazowanego dzieciaka, który nie ma nic do roboty i łazi tu i tam myśląc sobie "jaki ja jestem autsajderowy. Kreacje aktorskie też nie są na wysokim poziomie, zwłaszcza aktor grajacy głównego bohatera, gra po prostu słabo. Jeśli ktoś uważa że film o monotonii powinien być monotonny to jest w błędzie, monotonia może być przyjemna.
Gdyby patrzeć na ten film jako tylko na projekt szkolny to można by było powiedzieć że OK, jest dobrze. Ale jeśli oceniamy film w skali całej kinematografii "Nieustające wakacje" są filmem bardzo, bardzo słabym.
Jedynie tytuł mi się podoba.
A ja uważam, że wszystko tu jest perfekcyjne. To jest właśnie taki anty-film i pewnego rodzaju opozycja do tego, co prezentuje nam Hollywood i w ogóle dzisiejszy świat. Przydługawe i monotoniczne sceny, to znak rozpoznawczy Jarmuscha i za to go kocham - mnie nie nudzi, ani przez sekundę. Wpatruję się w niego jak w obraz, książkę, czy fotografię, ale jest to jednak świetny film ze świetnymi dialogami. Aktorsko nie wiem, ale nie powiedziałbym, że beznadziejnie.
(Według ciebie zaletą filmu jest to, że nie ma tego, co mają inne :D)
Zbyt monotonny nawet dla mnie
3/10
Hm. Film ma swój senny, monotonny, aczkolwiek niepokojący charakter (nienormalni ludzie i niepokojąca muzyka, cały czas grająca z tyłu) nie rozumiem motywu Charliego Parkera, ani tego tańca, jednak film jest krótki, co na pewno ratuje tą monotonię. Spodobały mi się dialogi. No i fabuła, człowiek, który właściwie nie może znaleźć dla siebie miejsca, jednostka aspołeczna. Jakżeż to lubimy. W końcu, jeśli nie lubisz "Buszującego w zbożu" to nie jesteś inteligentem, prawda? Dałem 8/10, bo film jest bardzo dobry, ze względu na te wszystkie elementy wymienione przeze mnie wcześniej, które poskładane do kupy dają całkiem fajny obraz.