no po prostu nie moge zdzierżyć tego obrazu..! przepraszam ze tak okrutnie to potraktowalem:P
..ale na prawde, nigdy ale to nigdy nie wynudzilem sie w taki sposob jak dzisiaj w kinie na tym filmie! ciszę mogę zniesc tylko i wylacznie w kinie japonskim bo ta cisza jest jak taki japonski ogród.. ale nie w amerykanskim kinie!!! widzialem ghost doga, mystery train, poza prawem, noc na ziemi, kawe i papierosy.. i wszystko okej! bardzo mi sie podobały. ale ten film to juz po prostu przegięcie. nigdy bym takiego filmu nie zrobił! rozumiem że cisza mówi czasem więcej niż sam dialog - ale tutaj mówiła tylko tyle: "he he wlasnie ktoś robi cię w balona, zgadnij kto?"
ten film miał jedynie ciekawy pomysł - był jak taki "Mały ksiąze w NY" i to mi sie podobało. ale poza tym.. no szkoda słów.. przykro mi było jak wyszedłem z kina.. że to był jego debiut i że w taki sposób wlasnie zaczął. najwyrazniej takie było jego założenie - "mniej mówmy a więcej milczmy". to była kicha! i nie obroni tego nic! nawet to ze lubie jarmuscha. ciesze sie, ze poszedł w dobrym kierunku i co nastepny film był już lepszy.. ale raaaany.... no po prostu.. brak słów! skandal!
oo jak dobrze trafić na swój komentarz :D ..jak mam zły humor to czasami myślę o tym filmie i od razu mi sie poprawia:)) dlatego tu zaglądnąłem. pozdrawiam:)
Hej, zgadzam się w całej rozciągłości. Film nudny i głupi, zrobiony byle jak i z życiowym miernotą jako bohaterem. Nie wiem, czy jest coś ciekawego w tym że koleś siedzi, albo że przechodzi z lewej strony ekranu do prawej, potem z prawej do lewj etc., nic z tego nie wynika. W "Inaczej niż w raju" to samo. Kiedyś miałem trzy filmy Jarmusha na VHS ale wymieniłem się z takim nawiedzonym na trylogię "Ojca chrzestnego" i była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu:)
absolutnie się nie zgadzam!! chociaż trochę rozumiem, ale hej- to stary film!! ma około 30 lat!! więc nie dziwcie się
Zgadzam się, że syf. Jarmusch często balansuje na krawędzi syfu, ale zazwyczaj jakoś po tej krawędzi przełazi. Tu niestety spierniczył się na łeb...
Gdy leciał wiele lat temu na Dwójce, byłem jedynym, który na nim nie zasnął. Dziś może bym go odebrał inaczej-ale wtedy bardzo mi się podobał. I to z powodów które wyżej podawali oponenci : )
Jak to nie ma podkładu muzycznego ? A co to jest takie ciężkie dołujące co cały czas jest w tle ?
podpisuje sie pod tymi słowami. Film straszniemi sienie podobal moze mial w zamiarze zadziwic jakimis niezwyklymi tresciami ale obraz sprawiajacy wrazenie jakby byl krecony kamera amatorska(człowiek biegnie za aktorem,nagrywa, potem to składa w całość-tragedia), dzwiek i głos głównego bohatera(!!!), 3 minutowe "przetrzymywanie" jednej sceny np. jak idzie ulica, jak siedzi, jak znowu idzie, jak sie na cos patrzy, mogły by byc przedłużone ale w jakis naturalniejszy sposob. Nie jestem fanką kina akcji ale kompletny jej brak tez nie jest dobry.
Mimo wszytko jestem z siebie dumna ze obejrzałam to do końca- ciężko było.
no ja nie wyrobiłem po 30 minutach.lubie filmy tego człowieka ale na to patrzeć dłużej nie mogłem
a zapowiadał się w miarę dobrze...jakaś dobra książka, inteligentny dialog... potem już tylko koleś idzie... idzie... idzie... idzie... idzie... świr na drodze... idzie... idzie.. idzie... świr... idzie.. idzie.. idzie...(ziaaf)... idzie.. (forward)... idzie... ukradł samochod [whoa!]... koniec [HURRA!] A lubię Jarmuscha...
a nie... jednak nie obejrzałam do końca :D Nie wytrzymałam jak stanął na molo... Coś mnie ominęło? :)
no cóż-są gusta i guściki...nie uważam go za jakies wielkie arcydzieło ( ale napewno film warty uwagi),ale az tak bym go nie zjebał....;)
mi z kolei strasznie podobał się klimat (Bronxy etc.). Celna uwaga z tym idzie i idzie i idzie. Ale nie żałuje kasy wydanej na Zwierciadło
zgłaszam ten zasarny komentarz do usunięcia bo nie moeg na to patrzec! NIe moja wina jesli nie rozumiesz tego filmu i zapewne nie zrozumiesz
no coz, na ogol ludzie (w normalnym zyciu) wlasnie tak chodza, blakaja sie bezsensownie i niby nic z tego nie wynika, ale przeciez na koncu allie podjal wazna, zyciowa decyzje. ta slamazarna, smutna, niczego nie wnoszaca wedrowka doprowadzila bohatera do pewnego punktu zwrotnego. mysle ze ta cala nuda o ktorej tu mowicie nie jest wina rezysera ale jego zamierzeniem. tak mialo byc. wydaje mi sie ze jak sie jest kinomanem to polyka sie kazdy film i nigdy nie jest sie niezadowolonym z pojscia do kina, bo kazdy film to nowa porcja wiedzy.
heh, no cóż bywa.. ;) uwielbiam Jarmuscha, mój ukochany reżyser a jego filmy ubóstwiam (jeśli mogę poużywać sobie takich emocjonalnych słów;))
to był jego debiut, jak zauważyłeś: "przykro mi było jak wyszedłem z kina.. że to był jego debiut i że w taki sposób wlasnie zaczął" - trochę dziwne stwierdzenie, rzadko się bowiem zdarza, że debiuty są bez skazy, wręcz przeciwnie - mają ich sporo. Dlaczego ci przykro? Czy nie gorsze by było gdyby po wielu świetnych filmach nakręcił ten, który wg Ciebie jest takim syfem? To chyba dobrze, że skoro już go nakręcił, to jako pierwszy film. Reszta jest historią, jak się mówi- mamy tu udoskonalenie metod reżyserowania, z każdym filmem coraz lepiej, każdy następny jest małą perełką (przynajmniej dla mnie). Jim ewouluje na swej drodze reżyserskiej! A mimo to, mimo że się udoskonala, to przecież cały czas trzyma się swojej wizji, która we wszystkich jego filmach jest z tej samej "wizjowej" szufladki, co Nieustajace wakacje :)
Nie jestem pewna, czy rzeczywiście rozumiesz to co i jak On robi. Bo czyżby w następnych swych filmach nie stosował założenia "mniej mówmy a więcej milczmy? Jaka kicha, człowieku? (trochę się unoszę?..;)) Przecież on wcale nie odchodzi od tego, co zaczął swym debiutem!
pozdrawiam serdecznie wszystkich :)
Zgadzam się z twoją opinią, ten film to istny gniot. Osoby zachwycające się filmem są po prostu zmanierowane, "wrażliwi artystycznie" - chyba chcieli by być. Pseudoartystyczne snoby, które uważają że wystarczy nakręcić film o zblazowanym chłopcu, który niczego w życiu nie osiągnął, niczego nie osiągnie a jego egzystencja jest niegodna żeby w ogóle poświęcać mu czas.
PRAWDZIWA SZTUKA NIE NUDZI. Niech to sobie wbiją do głowy osoby uważające się za wrażliwe. Austajderstwo (a raczej indywidualność)i monotonnie można przedstawić w piękny sposób. Polecam film prawdziwego reżysera B. Bertolucciego - "Ukryte pragnienia". Prawdziwa kinematografia jest piękna, nie nudna.
Trochę wyrozumiałości, w końcu to pierwszy film Jarmuscha. Może nie jakiś wybitny ale na pewno oryginalny i posiadający już cechy późniejszych filmów reżysera.Jest to film niemal pozbawiony fabuły i ideologii więc dla tylko dla miłośników estetyki i wyjątkowego klimatu. To dobrze że ten film jest niedopracowany, ze trąci amatorszczyzną, każdy musi od czegoś zacząć, ot takie "garażowe granie":)
Hm. Czytając teraz, po roku mój wcześniejszy komentarz sam się zastanawiam dlaczego tak mocnego języka użyłem. Chociaż moja opinia co do tego filmu się nie zmieniła - nadal uważam go za projekt raczej nieudany, a opowieść o zblazowaniu dalej mnie nie zachwyca - to po lepszym zapoznaniu się z filmografią Jarmuscha przyznam że moja opinia na temat tego twórcy była błędna. Faktycznie, jest to "garażowe granie" i w tym wypadku powinno się podejść do tego filmu z dużym dystansem. W następnych filmach kunszt Jarmuscha jest o wiele lepszy, aż do genialności. Z niecierpliwością czekam na jego nowy film; Limits of Control :)
To wcale nie był taki syf. Oto moja interpretacja:
Bohater jest zagubiony w swoim świecie. Traci wszystkie "kotwice".
Zniszczony dom, brak ojca, matka, z którą trudno nawiązać kontakt.
Ten świat jest dla niego zniszczony. Puste ulice i rumowiska. Krajobraz jak po bitwie. Nawet słychać jeszcze "naloty bombowe". Wokoło panoszy się szaleństwo i obojętność. Młodzieniec jest jak artysta z anegdoty "Efekt Doplera" opowiadanej przez mężczyznę z kina.
Odrobinę utożsamiam się z bohaterem filmu. Mnie też nie kręci praca, rodzina i wszystkie inne atrybuty "normalnego życia". Może dlatego film mi się spodobał. Nie podoba ci się świat, który cię otacza??? Po co się zmuszać? Spakuj walizkę i ruszaj na wakacje;-)
Pozdrowienia z emigracji dla wszystkich "turystów"...
Heh, jak dobrze być w awangardzie ;)) znakomity film, znakomity debiut, dobrze że wzbudził skrajne uczucia, niezależnie od opinii znaczy to na pewno, że nie jest to film miałki.
jeszcze do autora... "ciszę mogę zniesc tylko i wylacznie w kinie japonskim bo ta cisza jest jak taki japonski ogród.. " kurka wodna:) wycedziłeś przynajmniej dwa tytuły które walą po oczach formalnymi tudzież treściowymi nawiązaniami do estetyki/kultury japońskiej (Mystery Train i Ghost Dog).
Warto dodać, że Jarmusch jest "fanem" twórczości Yasujiro Ozu i kreatywnie przetworzył właściwy temu reżyserowi styl opierający się m.in. na względnie długich, "pustych" ujęciach i "nic-nie-dzianiu-się".
Wiedząc o tym, jako "człowiek, który znosi nudę japońskiego ogrodu" powinieneś być nieco bardziej wyrozumiały dla podobnej perspektywy zastosowanej w filmie amerykańskiego reżysera; z Twojej uwagi wynika jednak, że twórca ze Stanów Zjednoczonych jest jakoś (nie wiem, może genetycznie, a może jakimś kontraktem) zobligowany do kręcenia filmów "po amerykańsku". Nic mi o tym nie wiadomo, więc albo czegoś nie wiem, albo oglądasz amerykańskie filmy z gwiaździstą flagą na głowie, zamiast uważnie patrzyć w ekran;) serwus.