Przyjaciółka widziała film na pokazie przedpremierowym - jest zachwycona, mówi, że mocno daje do myślenia i poleca. Ja idę w najbliższy weekend, ciekawa jestem, czy rzeczywiście będzie mocniejszy niż Spotlight :)
Ale w czym ma być mocniejszy od "Spotlight"? Tamten film demaskuje niewyobrażalne łajdactwa kleru w USA, krycie przestępców przez hierarchię, pokazuje skalę liczby ofiar, informuje, że współodpowiedzialny za łajdacki proceder chowa się w Watykanie gdzie papież nagradza go spokojną pracą. Co w tym filmie ma być mocniejszego?
Oba filmy traktują przede wszystkim o dziennikarstwie jako powołaniu i szczególnej odpowiedzialności przedstawicieli tej profesji wobec społeczeństwa, a nie tylko o tematach reportaży nad którymi praca jest w nich przedstawiona.
Określenie "mocny" w kontekście porównania z innym filmem w narzuca sugestię, że właśnie temat (dramatyczne wydarzenie, proceder, zjawisko) zrobi większe wrażenie na widzu. Czyli jak rozumiem tu "mocniejsza" ma być etyka i zaangażowanie dziennikarzy. Cóż, w dzisiejszej dobie prostytuowania dziennikarstwa w reżimowych mediach, chętnie sobie ten film obejrzę na odtrutkę.
Powtórzę - tematem jest dziennikarstwo, a nie same badane wydarzenia. I pod tym względem film jest mocniejszy - w przeciwieństwie do zespołu Spotlight bohaterowie "Niewygodnej Prawdy" za poruszenie drażliwego tematu zostali zwolnieni lub zmuszeni do odejścia z telewizji.
Nie, po prostu nie zgadzam się z twoją interpretacją określenia "mocny" i uzupełniam wypowiedź.
Aha, czyli Ty nie zrozumiałeś. Ja nie określiłem jednoznacznie swojej interpretacji słowa mocny. W pierwszym zdaniu napisałem, jak można kojarzyć (narzuca sugestię) owe mocny. Zaraz w następnym powtórzyłem Twoją interpretację, że chodzi Ci o dziennikarstwo (jak rozumiem).
Nie zgadzasz się z czymś, czego ja jednoznacznie nie deklaruję jako opinii kategorycznej.
Może EOT.